Było ciemno, ale tego akurat
się spodziewałam. Nie przypuszczałam tylko, że będzie również wilgotno,
wąsko i kręto. Dlaczego on, u licha, szwenda się po takich miejscach? Na
szczęście nie odrzuciło mnie gdzieś na drugi koniec multiwersum - byłam
na tyle zorientowana, żeby wiedzieć, że ciągle jestem w Melrin. Czy
raczej pod.
Obejrzał się ze zdziwieniem, gdy wylądowałam na dość grząskim gruncie.
Złapałam równowagę, odgarnęłam włosy i uśmiechnęłam się promiennie.
- Śledzisz mnie - Aeiran odezwał się pierwszy.
- A kto mnie śledził w Creyone? - odcięłam się podchodząc o kilka kroków bliżej.
- Tak bardzo jesteś zdeterminowana? - spytał. - Wszystko dla nowej opowieści?
- Nie tylko. Przy okazji chciałam sprawdzić czy nie dokonałeś zbyt wielu zniszczeń.
- Trudno mi uwierzyć, że obchodzą cię czyjeś ewentualne straty,
kronikarko - jego głos zabrzmiał trochę nieprzyjemnie, a może sprawiło
to echo? - Istoty Chaosu nie przejmują się takimi sprawami.
No proszę, odkrył we mnie demona? Cóż, opowieść za opowieść.
- Długą drogę przeszłam nim stałam się tym, czym jestem teraz - oznajmiłam lekko. - Może mi ta droga skrzywiła psychikę?
- Ciekaw jestem, jak poradziłabyś sobie na t e j drodze - Aeiran uniósł
dłoń i dokoła zakotłowała się energia. Po chwili przestrzeń nad nim się
otworzyła, a raczej rozdarła i ukazało się przejście. Przy czym
oczywiście dał się wyczuć pewien ruch powietrza - z początku słaby,
ale...
- Zauważyłem, że sceptycznie traktujesz mój sposób podróżowania -
czarnooki uśmiechnął się wyjątkowo jak na siebie szeroko. - Dałabyś radę
mnie dogonić?
- To ma być jakieś wyzwanie? - zapytałam, mając już pewne problemy z utrzymaniem się na ziemi. Coraz bardziej wiało.
- Masz wybór, możesz sama wrócić skąd przybyłaś, zanim zostaniesz
wciągnięta - czarnooki wzniósł się w powietrze, zbliżając się do czarnej
dziury. - To... na razie? - usłyszałam, zanim zniknął mi z oczu.
A może jednak wyzwanie?
- Nie myśl sobie, że się wystraszę! - zawołałam, odbijając się od ziemi i wskakując za nim.
O, doprawdy, nieźle się wpakowałam. Widać nie tylko z międzysferą trzeba
umieć się zgrać, wewnątrz dziury zaczęło mną miotać na wszystkie
strony. Moją ostatnią w pełni świadomą myślą było, że po powrocie
wepchnę w siebie końską dawkę tabletek, a potem dałam się ponieść fali
energii. Bo faktycznie, ten sposób podróżowania skojarzył mi się z
surfowaniem na potężnej fali - niebezpiecznej, nieprzewidywalnej i
nieokiełznanej. Nie da się powstrzymać żywiołu.
Zaraz, żywiołu? Fali?
Z wodą przecież od zawsze byłam związana... Czy dałoby się tak samo
zgrać z tym, tak mało znanym, ale jednak żywiołem? Nie moim wprawdzie,
ale co mi szkodzi sprawdzić... Nie namyślając się dłużej, spróbowałam
się wczuć w ruch strumienia mocy. Być z nią jednością. Przez jakiś czas
nie czułam żadnej różnicy, dopóki nie zaczęła mnie boleć głowa od
nadmiernej koncentracji (oj, będą potrzebne tabletki, będą...). I wtedy
spostrzegłam, że energia jakby dostosowała do mnie swoje tempo. Pewnie
stawało się to stopniowo, ale byłam tak pochłonięta próbą, że dopiero
teraz zauważyłam jej skutek. I nie mogłam zaprzeczyć, że zaczęło mi się
podróżować nieco swobodniej...
Dopóki byłam w tej przestrzeni sama.
A ściślej, zanim otoczyło mnie kilka cieni, które rzeczywiście miały
niemal ludzkie kształty. I chyba uznały mnie za intruza na swoim
terenie, bo wyraźnie miały zamiar zaatakować. Sięgnęłam więc po łuk i...
Moja dłoń pozostała pusta. O szlag, szlag, szlag, nie pomyślałam, że stąd nie da
rady połączyć się z międzysferą! Musiałam sobie poradzić bez Przekory
Erlindrei. A szkoda, tak ładnie się spisała ostatnim razem...
Istoty podleciały do mnie szybko, za szybko. Zdecydowanie lepiej niż ja
radziły sobie w czarnej dziurze. A ja, jak gdyby nigdy nic płynęłam
sobie i zastanawiałam się jak by się przed nimi obronić. Broni nie
użyję, wody ani kropli, gwiazdy... Dam radę nawiązać kontakt z
gwiazdami?
Zanim uzyskałam odpowiedź na to pytanie, jeden z cieni zbliżył się i
chwycił mnie mocno za nadgarstek. Istotnie, uścisk miał mocny, choć mało
materialny. A jednocześnie odniosłam dziwne wrażenie, gdzieś w duszy...
Nie, w ciele? Przez chwilę trudno mi było się poruszyć, co wykorzystał
inny cień i zaatakował od tyłu...
...Ale niespodziewanie się rozpłynął. Jak zdezintegrowany.
- Miya, padnij! - usłyszałam za sobą. Zaskoczona uchyliłam się w tej
samej chwili, gdy Aeiran trafił w mojego przeciwnika. Nie jestem w
stanie powiedzieć czym, w każdym razie istotę spotkało to samo, co
poprzednią. W samą porę zdążyłam zabrać rękę.
- Miałaś mnie dogonić, a nie przegonić! - zawołał do mnie czarnooki,
podpływając bliżej, a gdy go obserwowałam, przekonałam się naocznie o
jego talencie do podróży czarnymi dziurami. Za to nadal mogę twierdzić,
że lepiej niż on znam się na międzysferze. Ach, co za ulga.
Gdy ruszył zająć się kolejnym cieniem, przypomniałam sobie, że miałam
użyć szarej magii. Sięgnęłam umysłem do gwiazd - i udało mi się!
Odetchnęłam głęboko, mogąc poprosić o pomoc moją patronkę Anameri. Po
chwili w moich dłoniach zaczęła się formować kula energii...
- Zapomniałem, że i wy możecie trafić do mnie - odezwał się Aeiran, gdy
pozostałe istoty z mroku ciasno go otoczyły. Chyba tylko siłą woli
pokonałam dzielący nas dystans. Rozdzieliłam kulę na dwie i zdzieliłam
jeden cień.
- Ja też chcę coś zrobić! - uśmiechnęłam się do Aeirana, załatwiając
drugi. Wtedy mój towarzysz bez problemu uporał się z ostatnim i znów
zapanował spokój. Na tyle, na ile spokój jest możliwy w czarnej dziurze.
- Naprawdę cię przegoniłam? - spytałam, zanim ją opuściliśmy.
- Żebyś wiedziała - posłał mi spojrzenie znaczące "jesteś niemożliwa". -
Co oznacza, że choćbym nie wiem jak się opierał, jednak mnie w końcu
dopadniesz, kronikarko.
- Może nie będę się zastanawiać nad tymi słowami - uśmiechnęłam się
krzywo. - I chyba mi się nie zdawało, że jeszcze chwilkę temu wreszcie
zwróciłeś się do mnie po imieniu.
- Chyba jednak ci się zdawało - odwzajemnił uśmiech.
Tak czy inaczej, po powrocie do hotelu jednak się zastanowiłam nad tym,
co powiedział. I chyba mogę to interpretować tak, że prędzej czy później
dowiem się o nim więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz