16 X

Było ciemno, ale tego akurat się spodziewałam. Nie przypuszczałam tylko, że będzie również wilgotno, wąsko i kręto. Dlaczego on, u licha, szwenda się po takich miejscach? Na szczęście nie odrzuciło mnie gdzieś na drugi koniec multiwersum - byłam na tyle zorientowana, żeby wiedzieć, że ciągle jestem w Melrin. Czy raczej pod.
Obejrzał się ze zdziwieniem, gdy wylądowałam na dość grząskim gruncie. Złapałam równowagę, odgarnęłam włosy i uśmiechnęłam się promiennie.
- Śledzisz mnie - Aeiran odezwał się pierwszy.
- A kto mnie śledził w Creyone? - odcięłam się podchodząc o kilka kroków bliżej.
- Tak bardzo jesteś zdeterminowana? - spytał. - Wszystko dla nowej opowieści?
- Nie tylko. Przy okazji chciałam sprawdzić czy nie dokonałeś zbyt wielu zniszczeń.
- Trudno mi uwierzyć, że obchodzą cię czyjeś ewentualne straty, kronikarko - jego głos zabrzmiał trochę nieprzyjemnie, a może sprawiło to echo? - Istoty Chaosu nie przejmują się takimi sprawami.
No proszę, odkrył we mnie demona? Cóż, opowieść za opowieść.
- Długą drogę przeszłam nim stałam się tym, czym jestem teraz - oznajmiłam lekko. - Może mi ta droga skrzywiła psychikę?
- Ciekaw jestem, jak poradziłabyś sobie na t e j drodze - Aeiran uniósł dłoń i dokoła zakotłowała się energia. Po chwili przestrzeń nad nim się otworzyła, a raczej rozdarła i ukazało się przejście. Przy czym oczywiście dał się wyczuć pewien ruch powietrza - z początku słaby, ale...
- Zauważyłem, że sceptycznie traktujesz mój sposób podróżowania - czarnooki uśmiechnął się wyjątkowo jak na siebie szeroko. - Dałabyś radę mnie dogonić?
- To ma być jakieś wyzwanie? - zapytałam, mając już pewne problemy z utrzymaniem się na ziemi. Coraz bardziej wiało.
- Masz wybór, możesz sama wrócić skąd przybyłaś, zanim zostaniesz wciągnięta - czarnooki wzniósł się w powietrze, zbliżając się do czarnej dziury. - To... na razie? - usłyszałam, zanim zniknął mi z oczu.
A może jednak wyzwanie?
- Nie myśl sobie, że się wystraszę! - zawołałam, odbijając się od ziemi i wskakując za nim.
O, doprawdy, nieźle się wpakowałam. Widać nie tylko z międzysferą trzeba umieć się zgrać, wewnątrz dziury zaczęło mną miotać na wszystkie strony. Moją ostatnią w pełni świadomą myślą było, że po powrocie wepchnę w siebie końską dawkę tabletek, a potem dałam się ponieść fali energii. Bo faktycznie, ten sposób podróżowania skojarzył mi się z surfowaniem na potężnej fali - niebezpiecznej, nieprzewidywalnej i nieokiełznanej. Nie da się powstrzymać żywiołu.
Zaraz, żywiołu? Fali?
Z wodą przecież od zawsze byłam związana... Czy dałoby się tak samo zgrać z tym, tak mało znanym, ale jednak żywiołem? Nie moim wprawdzie, ale co mi szkodzi sprawdzić... Nie namyślając się dłużej, spróbowałam się wczuć w ruch strumienia mocy. Być z nią jednością. Przez jakiś czas nie czułam żadnej różnicy, dopóki nie zaczęła mnie boleć głowa od nadmiernej koncentracji (oj, będą potrzebne tabletki, będą...). I wtedy spostrzegłam, że energia jakby dostosowała do mnie swoje tempo. Pewnie stawało się to stopniowo, ale byłam tak pochłonięta próbą, że dopiero teraz zauważyłam jej skutek. I nie mogłam zaprzeczyć, że zaczęło mi się podróżować nieco swobodniej...
Dopóki byłam w tej przestrzeni sama.
A ściślej, zanim otoczyło mnie kilka cieni, które rzeczywiście miały niemal ludzkie kształty. I chyba uznały mnie za intruza na swoim terenie, bo wyraźnie miały zamiar zaatakować. Sięgnęłam więc po łuk i... Moja dłoń pozostała pusta. O szlag, szlag, szlag, nie pomyślałam, że stąd nie da rady połączyć się z międzysferą! Musiałam sobie poradzić bez Przekory Erlindrei. A szkoda, tak ładnie się spisała ostatnim razem...
Istoty podleciały do mnie szybko, za szybko. Zdecydowanie lepiej niż ja radziły sobie w czarnej dziurze. A ja, jak gdyby nigdy nic płynęłam sobie i zastanawiałam się jak by się przed nimi obronić. Broni nie użyję, wody ani kropli, gwiazdy... Dam radę nawiązać kontakt z gwiazdami?
Zanim uzyskałam odpowiedź na to pytanie, jeden z cieni zbliżył się i chwycił mnie mocno za nadgarstek. Istotnie, uścisk miał mocny, choć mało materialny. A jednocześnie odniosłam dziwne wrażenie, gdzieś w duszy... Nie, w ciele? Przez chwilę trudno mi było się poruszyć, co wykorzystał inny cień i zaatakował od tyłu...
...Ale niespodziewanie się rozpłynął. Jak zdezintegrowany.
- Miya, padnij! - usłyszałam za sobą. Zaskoczona uchyliłam się w tej samej chwili, gdy Aeiran trafił w mojego przeciwnika. Nie jestem w stanie powiedzieć czym, w każdym razie istotę spotkało to samo, co poprzednią. W samą porę zdążyłam zabrać rękę.
- Miałaś mnie dogonić, a nie przegonić! - zawołał do mnie czarnooki, podpływając bliżej, a gdy go obserwowałam, przekonałam się naocznie o jego talencie do podróży czarnymi dziurami. Za to nadal mogę twierdzić, że lepiej niż on znam się na międzysferze. Ach, co za ulga.
Gdy ruszył zająć się kolejnym cieniem, przypomniałam sobie, że miałam użyć szarej magii. Sięgnęłam umysłem do gwiazd - i udało mi się! Odetchnęłam głęboko, mogąc poprosić o pomoc moją patronkę Anameri. Po chwili w moich dłoniach zaczęła się formować kula energii...
- Zapomniałem, że i wy możecie trafić do mnie - odezwał się Aeiran, gdy pozostałe istoty z mroku ciasno go otoczyły. Chyba tylko siłą woli pokonałam dzielący nas dystans. Rozdzieliłam kulę na dwie i zdzieliłam jeden cień.
- Ja też chcę coś zrobić! - uśmiechnęłam się do Aeirana, załatwiając drugi. Wtedy mój towarzysz bez problemu uporał się z ostatnim i znów zapanował spokój. Na tyle, na ile spokój jest możliwy w czarnej dziurze.
- Naprawdę cię przegoniłam? - spytałam, zanim ją opuściliśmy.
- Żebyś wiedziała - posłał mi spojrzenie znaczące "jesteś niemożliwa". - Co oznacza, że choćbym nie wiem jak się opierał, jednak mnie w końcu dopadniesz, kronikarko.
- Może nie będę się zastanawiać nad tymi słowami - uśmiechnęłam się krzywo. - I chyba mi się nie zdawało, że jeszcze chwilkę temu wreszcie zwróciłeś się do mnie po imieniu.
- Chyba jednak ci się zdawało - odwzajemnił uśmiech.
Tak czy inaczej, po powrocie do hotelu jednak się zastanowiłam nad tym, co powiedział. I chyba mogę to interpretować tak, że prędzej czy później dowiem się o nim więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz