27 X

Aeiran pojawił się ponownie. Tym razem by zakomunikować, że wyjeżdża.
- Tylko nie mów, że chcesz pytać o pozwolenie - uśmiechnęłam się lekko. - Już przecież nie musisz mi się meldować przed każdym wyjazdem.
- Wiem, ale trudno mi się przyzwyczaić - odparł spokojnie.
- Ciągnie cię w światy ot tak, czy z jakiegoś konkretnego powodu?
- Właściwie... - chyba nie miał ochoty o tym mówić.
- Właściwie z konkretnego - dokończyłam.
- Nie lubię zostawiać niedokończonych spraw - westchnął. - Chcę wyprawić się śladem bogów z Jasności.
- Zakończyć to... co tamten zaczął? - ze zdumienia aż usiadłam. - Po co?
Spuścił wzrok i usiadł obok mnie.
- Chyba chcę się przekonać, czy można ich jeszcze odnaleźć i co po nich pozostało - odpowiedział po namyśle. - Pamiętasz, że to ich Święte Słońce mnie nie znosiło? A tamta perła...
- Ta z Foltrenu? Ta, która skończyła w czarnej dziurze?
- Najchętniej bym ją wtedy zwyczajnie zniszczył, ale to też była metoda - wzruszył ramionami. - Ciekaw jestem, czy nadal będę reagował alergicznie na wszystko, co związane z Jasnością.
- Ale... Dlaczego? - nie rozumiałam. - Jeszcze niedawno się cieszyłeś, że jesteś wolny... Po co utrudniać sobie życie?
- Może lubię - zaśmiał się cicho. - Zresztą wyprawa w światy sama w sobie mi się przyda. Do przekonania się, czy mam się gdzie zatrzymać.
- Jakbyś do tej pory nie miał gdzie - prychnęłam, domyślając się o co mu chodzi. - Przecież masz dom i ulubioną restaurację, czego miałbyś chcieć więcej?
- Nie wiem - spojrzał na mne jakoś tak bezradnie. - Jakiś etap w życiu się dla mnie skończył... I czuję, że muszę szukać siebie od początku.
- Doprawdy, czy do poczucia przynależności konieczne jest związanie przysięgą?! - obruszyłam się.
Znowu na mnie spojrzał, ale tym razem nie umiałam nic odczytać z jego oczu.
- Zapytaj mnie o to, kiedy wrócę - odpowiedział powoli. - Jeśli jeszcze będziesz chciała wiedzieć.

Kiedy opuścił herbaciarnię, pogrążyłam się w rozmyślaniach. Jaki jego poszukiwanie - to pierwsze - ma sens i dlaczego nadal go ciągnie do tamtych bóstw... I co mógłby odnaleźć. Może Carnetia znałaby odpowiedź? Mogę ją spytać, gdy Vaneshka wyda tę zapowiadaną ucztę. I czy znów ma zamiar podróżować tym zmiennobarwnym korytarzem...
Masz ci los, zapomniałam go zapytać o tamtą drogę. A tymczasem chętnie bym się nią wyprawiła jeszcze raz i dowiedziała się, czym tak naprawdę jest. Bo kiedy Clayd jeszcze u mnie był, pytałam, jak zaklął barierę, która odgrodziła nas od Asy i Aeirana, i odpowiedział, że wcale. Że po prostu porozumiał się z tą przestrzenią i dał znać, że ktoś przeszkadza. A skoro mu się udało, mogłoby to znaczyć, że to miejsce ma duszę albo osobowość, nie wiem. A skoro tak, to chętnie wybrałabym się z kimś, kto do tej duszy dotrze. Może z Lilly, a może z kimś z Teevine? Jeszcze zobaczę.
A na razie chyba urządzę z Tenarim mały wypad konno na łąki, żeby mi się smutno nie zrobiło. Bo chyba mi to grozi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz