Wygląda jakby całe moje
życie polegało na rozmowach. Na przysłuchiwaniu się im albo, co gorsza,
uczestniczeniu w nich. Kiedy się toczą, są prędkie i bezładne, jakby
rozmówcy chcieli w nich zmieścić wszystkie swoje myśli, a kiedy jest
cicho i spokojnie, wtedy piszę niewiele. Może powinnam przerzucić się na
dramatopisarstwo? Albo na jakże urokliwą sztukę komiksową? Miałabym z
głowy problemy z narracją.
Tak, znów zachowuję się jakby różne rzeczy się działy p o n i e w a ż
je opisuję. Ale kiedy pamiętnik jest jedynym dowodem na te wydarzenia,
pewnie może to tak wyglądać.
Częściowo problemem jest Laderic, a przecież z takiego "problemu"
powinnam się raczej cieszyć. Idzie o to, że mam wrażenie, jakbym znała
go od dawna. Pewnie dlatego, że jest częścią tamtego świata, tamtego
królestwa, w którym niebezpiecznie było (przynajmniej dla mnie) dłużej
zagrzać miejsce... No i jest kronikarzem. To już jest plus i nie będę go
wpisywać na listę problemów.
Inna sprawa to niekomunikatywność bliźniaków. Jeśli chodzi o zaginięcie
pani Yae, wydobyłam z nich zaskakująco niewiele. Otóż pewnego dnia do
świątyni Natsutori przybyła Velxa Ranonkel - ach, będę miała co Lonie
opowiedzieć, kiedy tylko ją spotkam - niczym powracająca do pałacu
królowa. Zażądała widzenia z kapłanką, a kiedy Yae ją przyjęła,
rozmawiały chyba przez trzy godziny... W każdym razie połowę tego czasu
spędziły na rozmowie - drugą na ostrej kłótni. Dotyczyła ona czegoś,
czego Yae nie chciała zrobić, czy też zgodzić się, by to się stało;
jednak co dokładnie, tego żadne z bliźniaków nie zrozumiało, bo kobiety
nie mówiły w ten'pei. W końcu Velxa wyszła, ciężko obrażona... A
następnego dnia ziemia pod świątynią się zatrzęsła. Mogłabym pomyśleć,
że był to taki czarodziejski budynek jak siedziba Arkii, ale nie - legł w
gruzach, a Yae zniknęła bez śladu. Tak samo wszystko, co do niej
należało.
Dziwne, że ani Yazuki, ani Yachiyo nie potrafili sprecyzować, jak dawno
temu się to wydarzyło - przecież przynajmniej jedno z nich n i e jest
rozkojarzone i nierozważne. Czy powinnam zakładać, że miały miejsce
jakieś machinacje z czasem? Czy po prostu z ich umysłami? To pierwsze
pasowałoby do całej tej teorii spisku...
Obejrzałam sobie dzisiaj ruiny Natsutori, ale nie znalazłam tam nic podejrzanego.
Na pytanie, dlaczego właściwie mamy szukać w Chinedu, Laderic
odpowiedział: "Bo Chaos ciągnie do Chaosu". Takim tonem, jakby zakładał,
że ja doskonale wiem, co się dzieje w tym mieście!... No dobrze, ma
pełne prawo tak myśleć, bo to w końcu ja pierwsza wymieniłam tę nazwę w
rozmowie. Niestety nie zdążyłam mu jeszcze wyjaśnić, że się myli, bo za
dużo czasu spędza na szukaniu Deuce'a, który zapadł się jak kamień w
wodę. Może powinnam podejrzewać, że nas wystawił, nie sądzę jednak, żeby
to było tak oczywiste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz