9 VI

Wygląda jakby całe moje życie polegało na rozmowach. Na przysłuchiwaniu się im albo, co gorsza, uczestniczeniu w nich. Kiedy się toczą, są prędkie i bezładne, jakby rozmówcy chcieli w nich zmieścić wszystkie swoje myśli, a kiedy jest cicho i spokojnie, wtedy piszę niewiele. Może powinnam przerzucić się na dramatopisarstwo? Albo na jakże urokliwą sztukę komiksową? Miałabym z głowy problemy z narracją.
Tak, znów zachowuję się jakby różne rzeczy się działy p o n i e w a ż je opisuję. Ale kiedy pamiętnik jest jedynym dowodem na te wydarzenia, pewnie może to tak wyglądać.

Częściowo problemem jest Laderic, a przecież z takiego "problemu" powinnam się raczej cieszyć. Idzie o to, że mam wrażenie, jakbym znała go od dawna. Pewnie dlatego, że jest częścią tamtego świata, tamtego królestwa, w którym niebezpiecznie było (przynajmniej dla mnie) dłużej zagrzać miejsce... No i jest kronikarzem. To już jest plus i nie będę go wpisywać na listę problemów.
Inna sprawa to niekomunikatywność bliźniaków. Jeśli chodzi o zaginięcie pani Yae, wydobyłam z nich zaskakująco niewiele. Otóż pewnego dnia do świątyni Natsutori przybyła Velxa Ranonkel - ach, będę miała co Lonie opowiedzieć, kiedy tylko ją spotkam - niczym powracająca do pałacu królowa. Zażądała widzenia z kapłanką, a kiedy Yae ją przyjęła, rozmawiały chyba przez trzy godziny... W każdym razie połowę tego czasu spędziły na rozmowie - drugą na ostrej kłótni. Dotyczyła ona czegoś, czego Yae nie chciała zrobić, czy też zgodzić się, by to się stało; jednak co dokładnie, tego żadne z bliźniaków nie zrozumiało, bo kobiety nie mówiły w ten'pei. W końcu Velxa wyszła, ciężko obrażona... A następnego dnia ziemia pod świątynią się zatrzęsła. Mogłabym pomyśleć, że był to taki czarodziejski budynek jak siedziba Arkii, ale nie - legł w gruzach, a Yae zniknęła bez śladu. Tak samo wszystko, co do niej należało.
Dziwne, że ani Yazuki, ani Yachiyo nie potrafili sprecyzować, jak dawno temu się to wydarzyło - przecież przynajmniej jedno z nich n i e jest rozkojarzone i nierozważne. Czy powinnam zakładać, że miały miejsce jakieś machinacje z czasem? Czy po prostu z ich umysłami? To pierwsze pasowałoby do całej tej teorii spisku...
Obejrzałam sobie dzisiaj ruiny Natsutori, ale nie znalazłam tam nic podejrzanego.

Na pytanie, dlaczego właściwie mamy szukać w Chinedu, Laderic odpowiedział: "Bo Chaos ciągnie do Chaosu". Takim tonem, jakby zakładał, że ja doskonale wiem, co się dzieje w tym mieście!... No dobrze, ma pełne prawo tak myśleć, bo to w końcu ja pierwsza wymieniłam tę nazwę w rozmowie. Niestety nie zdążyłam mu jeszcze wyjaśnić, że się myli, bo za dużo czasu spędza na szukaniu Deuce'a, który zapadł się jak kamień w wodę. Może powinnam podejrzewać, że nas wystawił, nie sądzę jednak, żeby to było tak oczywiste.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz