Your voice, it speaks so painfully,
The path is never easy,
You've gotta do what you've gotta do, I know
In life we have to compromise,
The chaos of our choices,
And through every endevour,
I think of us forever,
So remember:
If I forget to say I love you,
It doesn't mean that I don't
If I forget to say I miss you,
It doesn't mean that I,
It doesn't mean that I don't...
So much pressure haunts you now,
Tell me we can climb this too
And don't give up on what we have,
Cos I dont wanna live my life,
Without you,
Without you...
If I forget to say I love you,
It doesn't mean that I don't
If I forget to say I miss you,
It doesn't mean that I,
It doesn't mean that I don't...
Delta Goodrem
- Co cię dzisiaj ugryzło? - zapytał bez zbędnych wstępów Laderic.
Zdołałam na chwilę oderwać się od swoich myśli, ale potrzebowałam czasu żeby zrozumieć.
- W jakim sensie? - bąknęłam.
- Masz wszystkie emocje wypisane na twarzy - przewrócił oczami. - Rano co chwilę starałaś się nie roześmiać, potem byłaś obrażona na cały świat, a teraz tylko wzdychasz. Ja wiem, że kobiety mają te swoje wahania nastrojów, ale bez przesady...
Nie udało mi się powstrzymać kolejnego westchnienia. Tak łatwo we mnie czytać? Wobec tego współczuję każdemu, kto ma ze mną do czynienia...
- A jak ty byś zareagował, gdyby we śnie Muirenn długo robiła ci wyrzuty na zmianę z rozpaczliwym wyznawaniem swoich uczuć? - wymamrotałam tak niewyraźnie, że Laderic musiał się przysunąć.
- Wyrzuty są na porządku dziennym, ale usłyszawszy jakiekolwiek wyznanie miłości z jej strony, od razu zorientowałbym się, że to sen - odpowiedział po chwili namysłu.
- Też coś - zachichotałam. - Może i znam ją krótko, ale nie uwierzę, że jest wobec ciebie tak nieczuła.
- Dziękuję uprzejmie. Oczywiście, że nie jest; po prostu należy raczej do ludzi czynu.
W to już łatwiej było mi uwierzyć, kiwnęłam więc głową. Sama nie potrafiłam dzisiejszej nocy uświadomić sobie, że śnię, inaczej od razu bym się obudziła. I może żałowałabym tego, a może nie. Sama nie wiem, jak jest teraz.
- Dlaczego sądzisz, że chciałaby zrobić ze mnie królową Sativoli? - przypomniało mi się nagle, jakbym miała jeszcze mało problemów.
- Kto, Muirenn? - od razu się domyślił. - A czy kiedykolwiek coś takiego powiedziałem?
- Nie zdążyłeś - prychnęłam.
- Fakt - kronikarz wzruszył ramionami. - Cóż, jesteś miła, ładnie się uśmiechasz i do twarzy ci w srebrnym. Znam Muirenn na tyle, by domyślać się, że to jej wystarczy.
- Nie ma to jak wysokie wymagania - mruknęłam, spuszczając głowę i patrząc w dół, na wodę. - Całe szczęście, że nie zostałam tam dłużej.
- Dlaczego? - zdziwił się. - Ostatnio mówiłaś przecież, że czułaś się tam jak w domu.
- No właśnie - potwierdziłam. - Może stałabym się wtedy częścią jakiegoś dziwnego przeznaczenia, co wcale by mi się nie podobało.
Byłam pewna, że nie podobałoby mi się, niezależnie jak miło mogłoby się zapowiadać. W pewnym sensie czułam, że czekało na mnie więcej takich możliwości - że równie dobrze mogłabym w pełni przynależeć do załogi "Nefele", a może i do innych opowieści, których nie odkryję i nie poznam, bo nie mam na to ani czasu, ani nerwów.
Laderic rozejrzał się po pokładzie i dostrzegł wycofującego się dyskretnie Deuce'a, o czym nie omieszkał mnie poinformować. Kiedy spojrzałam w tamtą stronę, złodziejaszek prędko wskoczył pod pokład.
- Co on, podsłuchiwał? - zdziwiłam się. - Nie mógłby choć raz podejść i porozmawiać jak normalny człowiek?
- Może boi się, że i on zostanie wciągnięty w jakieś twoje dziwne przeznaczenie? - zasugerował pół-żartem kronikarz.
Pod wpływem mojego obecnego nastroju powinnam dalej napisać tak: Później rozpętał się straszliwy sztorm, więc Deuce wykorzystał okazję żeby się popisać i przeniósł nas na ląd, i na tym zakończyć. Rzecz w tym, że nie powinnam pozwalać, by moje nastroje wpływały na pisanie ani tym bardziej na opowieść. Mogę zatem dodać jeszcze, że otworzył nam portal, rozcinając przestrzeń tak jakby rozsuwał zamek błyskawiczny, i że podróż nim przypominała jazdę bardzo długą i bardzo krętą zjeżdżalnią. Może więc to nie dzisiejszy sen tak mi przeszkadza w zbieraniu myśli i ujmowaniu ich w słowa, a po prostu zawroty głowy?
Ale to chyba nieważne. Mam wrażenie, że prawdziwa fabuła zacznie się dopiero teraz, gdy już jesteśmy na stałym lądzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz