A niech to. Wreszcie
wybrałam się do Biblioteki na Pograniczu, pełna nadziei na znalezienie
czegoś nowego i ciekawego, a tu takie zaskoczenie? Nie mam pojęcia, co o
tym myśleć.
Kilmeny powiadomiła mnie sucho, że nie mogę nic wypożyczyć, dopóki nie
przyniosę zaległej książki... Zaległej od paru miesięcy, wypożyczonej na
mnie. Jakiegoś paskudztwa o czarnej magii.
Na wszystkie żywioły, w życiu niczego takiego nie brałam!! Ja przecież
nawet nie mogę się posługiwać czarną magią - przynajmniej taką, jaką ja
nazywam "czarną" - i zawsze unikałam jej jak ognia... Zresztą tylko ja
wypożyczam dla siebie książki, a takiej na pewno nie brałam, wiem o tym.
Aż tak roztrzepana nie jestem!
Kilmeny nic mi nie może o tym powiedzieć, bo akurat wtedy miał dyżur
Haldis. A Haldis od tamtej pory zdążył już skończyć staż i wyruszyć w
nieznane, w dodatku chyba o coś obrażony.
I nie, nie zamierzam szukać tej książki po całym domu. Zamierzam tylko
jechać do Teevine po Tenariego i miło spędzić trochę czasu w domowym
zaciszu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz