1 XI

Yori wpadła do mojego snu roztrzęsiona i najeżona zarazem. Wymyślała pod nosem w paru językach.
- Jeśli przyszłaś się wyżalić, to śmiało - zaproponowałam.
Spojrzała na mnie jakby widziała mnie po raz pierwszy. Potem westchnęła ciężko i usiadła, co okazało się złym pomysłem. W zdenerwowaniu wyśniła nam śnieg po kolana.
- Kazano mi wspierać Egila - burknęła, otrzepując się. - Czy raczej pilnować żeby sobie krzywdy nie zrobił, bo to taki żółtodziób niedoświadczony. A że jest u nas już od roku, to mało istotne, tak?!
- I tym się tak przejmujesz? - nie mogłam zrozumieć.
- Bo wyszło na to, że mieli rację - szef, Alhea, Gael'ean - a ja go broniłam jak ostatnia kretynka! - wykrzyknęła z mocą Yori, a gdzieś w tle uderzył piorun. - Zajrzałam do niego, zobaczyć jak sobie radzi... A ten sobie siedzi w eleganckim lokalu, a na jego kolanach długowłosa ślicznotka i sobie w najlepsze gruchają! Halo!? Przepraszam!? A misję kto wypełni!?
- Każdemu należy się chwila odpoczynku - stwierdziłam z pokerową twarzą.
- Odpoczynku? On mi wyglądał na mocno zmęczonego - skrzywiła się. - Choć właściwie ostatnio często tak wygląda. Ale to go nie usprawiedliwia! Niech go sobie tamci pilnują, skoro tak się troszczą!
Zauważyłam, że z każdym kolejnym słowem śnieg topnieje, a chmury się rozpierzchają. Głos Yori brzmiał coraz spokojniej.
- Już się wygadałaś? - uśmiechnęłam się.
- Chyba już - westchnęła. - A wiesz, że nawet nie byłam świadoma, do czyjego snu włażę? Po prostu miałam ochotę się na kogoś wywrzeszczeć.
- To może powrzeszcz na winowajcę? - podsunęłam.
- Jak już wróci z tej misji - uśmiechnęła się złowieszczo.

Właściwie mogłam jej powiedzieć, kim, a raczej czym najprawdopodobniej była ta długowłosa ślicznotka. To by ją pewnie pocieszyło. Ale czy mogłam ryzykować, że zechce to wyjawić przełożonemu i zgarnąć posążek dla Agencji? Wierzę, że Yori jest godna zaufania i nie pisnęłaby nic, gdybym wymogła na niej obietnicę, ale to by wyglądało na jakąś próbę lojalności... Na niekorzyść jej przełożonych. Zresztą wolę nie mówić nic nikomu. Może jestem przeczulona, ale jednak...

W Melgrade już pewnie zaczynają płonąć świeczki. W jednym konkretnym miejscu. Nagle zatęskniłam za tym widokiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz