Już w domu. A wszystkie słowa pouciekały z mojej głowy.
Ledwo przyjechałam, a już chodzę po ścianach. Mam nadzieję, że się
opamiętam zanim pojadę odebrać od Vanny Tenariego, bo jeśli zacznie mnie
częstować swoimi komentarzami, niby z dziecięcego punktu widzenia, a
jednak... Brrr. Dzieci miewają przerażająco trafne spostrzeżenia.
O, wiem, co zrobię. Usiądę sobie i napiszę do Egberta żeby mi przysłał
te opowiadania do tłumaczenia, bo chyba jeszcze tego nie zrobiłam.
Biedak pewnie też chodzi po ścianach, z przekonaniem, że jego życie ode
mnie zależy.
Wracam tam na święta, wracam tam na święta, wracam...
...Za półtora miesiąca, do licha ciężkiego!?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz