Mieliśmy dzisiaj wizytę
Normalnego Małżeństwa z Dzieckiem. Znaczy, San, Kaya i Neid. Faktycznie
sprawiają wrażenie tak normalnych i tak szczęśliwych, że aż się to w
głowie nie mieści. Przynajmniej w głowie kogoś, kto zna San tak dobrze
jak (mi się wydaje, że) ja ją znam. Jak by powiedział Geddwyn, "są
straceni dla światów". Nie sądzę, żebym miała kiedykolwiek tego
doświadczyć, więc przyglądałam im się jak przez mikroskop.
Spędzili u nas sporo czasu (nie żebym na to narzekała), a potem
poprosili, bym ich wyprawiła do Teevine, bo chcieli odwiedzić Brangien.
San przyznała się ochoczo, że nawiedzają nas po kolei w ramach zemsty za
to, że tak się do nich zwaliłyśmy jakiś czas temu. Byli już u Pai Pai,
ale do Lilly i Shee'Ny trochę się bali wybrać, choć nie zdradzili
dlaczego...
Najbardziej zadowolone z wizyty były dzieciaki, bo mogły się razem
pobawić. Ja też się ucieszyłam z miłej pogawędki z San (czyt. z
wysłuchiwania, jak nawija i wtrącania czasem paru słówek), z kolei nasi
panowie siedzieli sztywno i milczeli, nie spuszczając z nas oczu.
Przypuszczam, że Kay jest przyzwyczajony (lub stara się o tym nie
myśleć), że ma za żonę Strażniczkę Chaosu, ale do kręgu towarzyskiego
żony nie do końca potrafi przywyknąć.
Ale właściwie to w którymś momencie się odezwał! Kiedy już mieli się
pożegnać, poprosił, żebym przemówiła do rozsądku jego siostrze. Ja!
- Dziwnie się ostatnio zachowuje - wyznał z bolesną miną.
- Dziwniej niż zwykle? - nie mogłam powstrzymać krzywego uśmiechu.
- Eksperymentuje z fryzurami, nosi więcej biżuterii oprócz tego przeklętego
pierścienia i w ogóle sprawia wrażenie bardziej kobiecej - zaczął
wyliczać Kay, starając się nie zwracać uwagi na dziki chichot żony. -
Gdyby to nie była Medina, pomyślałbym, że się z kimś spotyka...
- Każdy ma prawo sobie ładnie powyglądać - zwróciła mu uwagę San, nie
przestając chichotać. - Przecież u mnie zawsze to cenisz. Dlaczego nie
możesz przyjąć do wiadomości, że wreszcie na nią zbawiennie wpłynęłam?
- Bo na nią nic i nikt nie może zbawiennie wpłynąć - odpowiedział z przekonaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz