- Wracaj do domu - zaproponował uprzejmie Aeiran Egilowi. Ten zaś zrobił dumną minę.
- Przykro mi, ale byłem tam pierwszy... No, prawie. Pierwszy zareagowałem, a wy tylko wykorzystaliście sytuację.
- Właśnie.
- Co właściwie Agencja z tym zrobi? - włączyłam się w tę jałową konwersację. - Postawi obok Symbolu Eskire'a, dla kontrastu?
- Im mniej wiesz o naszych poczynaniach, tym lepiej dla ciebie - mruknął. Jakbym to już gdzieś słyszała... Nieważne.
Egil podążał za nami cierpliwie, dopóki się nie zatrzymaliśmy żeby
poczekać. Jechał na grzbiecie przywołanej istoty, której najwyraźniej
nie odpowiadał tak powolny chód, bo co jakiś czas pomrukiwała. Te
mruknięcia przypominały grzmoty.
- Czy to stworzenie jest różowe z natury, czy za sprawą twoich czarów? - nie mogłam nie zapytać.
- Nie wiem, zawsze takie było - wzruszył ramionami. A w mojej głowie otworzyła się jakaś szufladka.
- Szkoda, że się nie spotkaliśmy miesiąc temu - powiedziałam tym samym
lekkim tonem. - Bo zdaje się, że i wtedy nas zawiało w to samo miejsce.
- Skąd wiesz? - jakby się lekko zdenerwował.
- Ktoś mi mówił - wzruszyłam ramionami; niech sobie nie myśli, że Agencja ma monopol na tajemnice. - Co tam robiłeś?
- Ktoś mnie poprosił, żebym się tam wybrał - prychnął.
- Co za niezwykły zbieg okoliczności - stwierdziłam. - Omega była, wy byliście... Co tam jest takiego, co was interesuje?
- Może lepiej, żebyś o tym też nie wiedziała? - zasugerował Egil. - Żeby
potem nie narzekać, jeśli przez to zostaniesz wplątana w jakąś
niewygodną opowieść?
Zaczęłam się śmiać, najpierw z nutką goryczy, potem coraz weselej.
- Nie zamierzam się w nią wplątywać, ale chętnie posłucham - zwróciłam się do niego. - Egil, opooowiedz coooś...
Nic nie powiedział, tylko oddalił się nieco, skrzywiony. Nie sądziłam,
że się obraził, po prostu... Sprawiał wrażenie, że nie umie sobie z
czymś poradzić.
Mam ochotę go zapytać, czy już nie pragnie napisać swojej kroniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz