Siedziałam na kanapie,
patrząc z uśmiechem jak Tenari ściga Strel po całej herbaciarni. Po
powrocie koniecznie chciała wcisnąć się w każdy kąt, zupełnie jak na
początku, gdy tu zamieszkała.
- Tak szybko się odzwyczaiła? - roześmiała się Vanny, zjawiając się z herbatą. - Przecież nasza podróż nie trwała bardzo długo.
- Ale sporo nowych miejsc obejrzała - zauważyłam. - Może się teraz zastanawia, dlaczego tam nie została?
Obie zobaczyłyśmy jak lotofenek w końcu wskakuje Tenariemu na ręce i razem pokręciłyśmy głowami.
- Bardziej mnie intryguje, co ten maluch robił, gdy nas nie było - mruknęłam. - Nie dał mi żadnej konkretnej odpowiedzi.
- Ale za to poczęstował nas ładnymi wizjami - przypomniała Vanny. - Ma
aż taką wyobraźnię, czy jednak gdzieś się szlajał, jak myślisz?
- Nie wiem... Nie rozumiem go - pokręciłam głową. - Za bardzo się różni od innych dzieci.
- A ileż to dzieci przedtem znałaś tak dobrze? - uniosła brwi. - Zresztą
zauważ, że Ten-chan jest demonim dzieckiem, w dodatku wychowanym w
najodpowiedniejszym środowisku z możliwych!
- Tak, jasne - zachichotałam. - Słuchaj, może skrzykniesz swoją rodzinkę
i wybierzemy się gdzieś razem? Znaczy, na jakieś lody i pogaduchy -
zaznaczyłam szybko.
Oczywiście Tenari to usłyszał i z prędkością błyskawicy podleciał do Vanny, wpatrując się w nią prosząco.
- No dobrze, dobrze - roześmiała się.
- Jeśli chodzi o hamburgery, to zapomnij - rzekłam od razu.
- Raczej ma nadzieję pobawić się z Ivy. Taki młody, a już się koło dziewczyn kręci...
Tenari entuzjastycznie kiwnął głową.
- A koło kogo ma się kręcić, skoro dokoła same dziewczyny? - odbiłam piłeczkę. - Zresztą co, mam go na odludka wychowywać?
Tenari podmumował moje słowa dokładnie w ten sam sposób.
- Ty się zdecyduj, dobrze? - spojrzałam na niego spode łba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz