Nie pokazałyśmy Caranilli,
ponieważ ma ona teraz inne kłopoty na głowie. Część jej gromady - z
Jaleelem, tym paskudnym konkurentem do jej stanowiska, na czele - stała
się jeszcze bardziej konfliktowa niż zwykle, od kiedy muszą znosić
obcych na swoim terytorium. Zdecydowanie nie powinniśmy się wtrącać, a
najlepiej udawać, że nie istniejemy i nas tu nie ma. Ciekawe, co będzie,
kiedy z "patrolu" po królestwie powróci Diarmaid z pozostałą trójką
Jeźdźców Słońca. Może pomoże sojuszniczce w załagodzeniu niezgody, a
może wręcz przeciwnie.
Aż się zdziwiłam, kiedy Muirenn zauważyła znowu, że powinnam brać udział
w tym patrolowaniu. Nie wiem, co takiego mogłabym odkryć w drodze albo
do czego się przydać, naprawdę. A sądziłam, że czarodziejka jest na tyle
zajęta swoim wybrankiem marnotrawnym, by przestać zwracać uwagę na
cokolwiek innego. Ja bym przestała. Nawet w punkcie kulminacyjnym
opowieści o wojnie.
Urywałam spisywanie ostatnich dni, jakby wyłączając je z kontaktu. Albo
inaczej - sama się wyłączałam, pozwalając czasowi płynąć dalej, beze
mnie. A tak naprawdę to J ciągała mnie, Ellila i Taranisa po krętych
górskich ścieżkach (brrr) i kazała sobie wszyściutko opowiadać.
Najciekawiej się jej tłumaczyło, skąd nagle w całej historii elfy i jak
zdołały wplątać się w produkcję artefaktów wysysających lub
rozpraszających magię... Otóż: jedna, średnio zorientowana tłumaczy
drugiej, kompletnie niezorientowanej, a dwaj z tyłu przekrzykują się,
dodając swoje poprawki. Najczęściej sprzeczne ze sobą.
No cóż. Wiemy na pewno, że elfy przejęły ową produkcję po śmierci
swojego wspólnika/rywala/szwagra/małżonka (niepotrzebne skreślić), a
potem pokłóciły się o wykorzystanie jej efektów. Jeden miał siostrę, a
drugi do niej wzdychał. Jeden wydał ową siostrę za człowieka, drugi
podobno przyczynił się do jego śmierci. Jeden przyłączył się do Dziecka
Chaosu, drugi został okradziony przez Deuce'a i wysłał w pościg
Drusillę. Jeden ma na imię Séarlan, drugi Daevel. Aha, i któryś wysłał
na przeszpiegi Thanderila, Który-Powinien-Jeść-Marchewki. Teraz tylko
dopasować fakty do imion, znaleźć delikwentów i nimi potrząsnąć. Proste,
prawda?
Wygląda na to, że druga strona konfliktu tworzy ciekawą galerię
osobliwości. Uroczy chłopczyk, który chce mieć gdzie się bawić, książę z
koroną i przypuszczalnym kompleksem braciszka, jego towarzyszka z
zupełnie oczywistym kompleksem siostrzyczki i na koniec elfi mag z
przerostem ambicji. Nic tylko brać szkło powiększające i szukać
potencjału.
Chyba dobry dziś dzień do podsumowań...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz