19 III

Dni mijają tak niepostrzeżenie, że gdyby na statku nie było kalendarza... Może i czas w międzysferze jest pojęciem abstrakcyjnym, ale ja też nie umiem nie zwracać uwagi na jego upływ i zawsze miałam w herbaciarni zegar.
Niby marzyła mi się ta Multigildia, ale jak dotąd krążymy bez większego celu. Wszystko dlatego, że chłopaki kłócą się z Taranisem o tor lotu i w ogóle o wszystko, co dotyczy sprzętu technicznego na "Nefele". Ellilowi nie udało się - przynajmniej na razie - ponownie zablokować temu elektrycznemu wariatowi dostępu do sterowania, bo tamten się przygotował i stawia opór. Takie wieści przynajmniej usłyszałam i nie pytałam o szczegóły, bo pewnie i tak bym nie zrozumiała.
Naszego nowego lokatora wypuściłam ze słoika, bo i tak jest jakiś nieruchawy i apatyczny, nie ma co się martwić, że ucieknie. Upodobał sobie zwijanie się w ciepłych swetrach i spanie tam. Przynajmniej zdjęłam mu z ogona tę straszną kokardę... Żeby jeszcze coś jadł, byłabym spokojniejsza. Żebyśmy wiedzieli, co też on je... Odbyliśmy debatę na ten temat i Ellil zaproponował, że jeśli zahaczymy na chwilę o jakiś świat, spróbuje nałapać much; poświęcenie to poszło jednak na marne. Obiekt naszej dyskusji jedynie łypnął na podstawione mu jedzonko i zanurkował głębiej w mój sweter. Za to Leesa fukała, że tak się cackamy z jakąś jaszczurką, nawet jeśli... z w ł a s z c z a jeśli ta jaszczurka jest podejrzana o bycie czarnym charakterem incognito.
Dopiero kilka dni minęło, a ja już mam nadzieję na jakiś nagły zwrot akcji, też coś. I udaję, że się trzymam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz