Mam wrażenie jakby
rzeczywistość nagle zatrzymała się w miejscu. Nie tak jakby ktoś jej
wyłączył zasilanie, ale jakby się zaczaiła... I czekała. Na czyjś
decydujący ruch. Pytanie tylko czyj i o czym decydujący.
Nie wiem czyj, co by spowodował i na czyją korzyść - opowieści? Której? W
światach dzieje się ich mnóstwo. Nie chcę twierdzić, że mój, bo od
pewnego czasu ta kapryśna rzeczywistość trwa jakby obok mnie i nie mam
na nią takiego wpływu, jaki być może miałabym, gdyby...
Gdyby...
Gdyby co?
I jak długi to czas? Może powinnam go mierzyć w latach?
A może ta klinika to jedyne bezpieczne miejsce, zesłane mi, bym mogła
się schronić przed tą złowieszczą rzeczywistością i już nigdy nie
wyściubiać na nią nosa?
Radość przeżywania opowieści przychodzi i odchodzi, przychodzi i odchodzi, przychodzi...
Wczoraj przybyły władze i aresztowały człowieka, który przez ostatnie
cztery lata był prawą ręką obecnego dyrektora i jeszcze dwa
poprzedniego. Co do treści oskarżenia, padło w niej sporo fachowych
terminów, które, przechodząc z ust do ust, między
pielęgniarkami-plotkarkami, stawały się coraz bardziej przekręcone. W
stanie niezmienionym pozostało tylko "włamanie do systemu". I to chyba
niejednego, zanim jeszcze objęto je ochroną.
Intryga poza moimi zdolnościami pojmowania, jaka szkoda.
Chcę do domu. Chcę do domu. Chcę. Do. Domu.
Gdybym mówiła to na głos, ciekawe, czy dałoby się w nim usłyszeć szaleństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz