25 XII

Give me time to reason,
Give me time to think it through
Passing through the season,
Where I cheated you
I will always have a cross to wear,
But the bolt reminds me I was there
So give me strength to face this test tonight
If only I could turn back time
If only I had said what I still hide
If only I could turn back time
I would stay for the night. For the night...
Claim your right to science
Claim your right to see the truth
Though my pangs of conscience,
Will drill a hole in you
I've seen it coming like a thief in the night,
I've seen it coming from the flash of your light
So give me strength to face this test tonight
If only I could turn back time
If only I had said what I still hide
If only I could turn back time..
I would stay
...

Aqua

Otworzyłam jedno oko i zaraz je zamknęłam.
Mój gość siedział przy stoliku, popijając coś aromatycznego, a dokoła krążyła czujnie Chmurka. Tenariego już gdzieś poniosło.
- Dzień dobry - usłyszałam.
Miałam ochotę na rzut poduszką z całej siły.
- Aeiran - powiedziałam sennym głosem. - Zdajesz sobie sprawę jaka to zniewaga dla kobiety, widzieć ją niepozbieraną, rozczochraną, nieumalowaną i z podkrążonymi oczami?
- Ty się nie malujesz - zauważył. - A ja nie patrzę.
Faktycznie, nie patrzył.
Walcząc z upartą kołdrą zwlokłam się z kanapy i narzuciłam na siebie szlafrok. Nadal z zamkniętymi oczami.
- Wiesz, że pod twoim łóżkiem leży skrzyżowanie miecza z pistoletem?
- Wyobraź sobie, że wiem - ziewnęłam. - To prezent gwiazdkowy od Vanny.
- W porządku - Aeiran wzruszył ramionami. - Po prostu mały próbował to wyciągnąć i się tym bawić, więc uznałem za stosowne cię poinformować.
- O szlag! - rozbudziłam się już prawie zupełnie, dałam parę znaków Chmurce i wypadłam z herbaciarni jakby mnie ktoś gonił. Po nocy głowa nie przestała mnie boleć, a wręcz przeciwnie.

Potraktowanie twarzy zimnym prysznicem jest pod pewnymi względami skuteczniejsze niż tabletka przeciwbólowa, ale na wszelki wypadek skorzystałam z jednego i drugiego. Kiedy wróciłam i usiadłam przy stoliku, kanapa była już złożona, a zielona gotowa do wypicia.
- Wesołych świąt - Aeiran położył przede mną starannie opakowany prezent. Rozpakowałam go równie starannie.
- Nie musiałeś - pokręciłam głową. - I, przepraszam, antologia poezji miłosnej?! Chyba poczeka sobie na półce do wiosny.
- Tak, wiem, nie mam gustu - powiedział głosem bez wyrazu. - Dziękuję za pamięć... I do tej pory nie miałem planów na koniec roku.
- Czuję pewną ulgę, słysząc to.
- Ja też. Bo gnałem tu jak szalony przez czas i przestrzeń.
- I myślisz, że w to uwierzę? - roześmiałam się
- A ty myślisz, że komuś innemu bym się do tego przyznał? - zapytał poważnie.
Potem nastąpił długi czas dmuchania na herbatę i krótka chwila jej picia. Żadne z nas się nie odzywało, aż wreszcie Aeiran odstawił swoją filiżankę, przyglądając mi się uważnie.
- Dlaczego jesteś tak daleko?
- Jestem tu - prychnęłam. - I póki co nie zamierzam się nigdzie oddalać.
Skrzywił się. Chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwał.
- Nie odzywasz się, nie pytasz o światy. Takie milczenie jak teraz nie jest u ciebie normalne.
- Nie pytam, bo ciągle wyglądasz mi na zmęczonego - westchnęłam. - Powinieneś był raczej zajrzeć do domu i wyspać się wygodnie.
- Posłuchaj, gdyby chodziło mi o... siedzenie w domu, tylko w towarzystwie tego cholernego kwiatu, nie wahałbym się - jakby się trochę zdenerwował.
- Skoro ci się to nie podoba, to nie namawiam - ponownie zanurzyłam usta w herbacie. - Zresztą wyruszyłeś w światy aby szukać własnego miejsca, prawda? I znalazłeś?
- Tak mi się wydawało - uśmiechnął się kwaśno. - Ale w tej chwili nie jestem już taki pewien. Może w ogóle nie powinienem był wracać?
- Mnie o to pytasz? - mnie też zaczęło ogarniać rozdrażnienie. - Kto ma to wiedzieć, jeśli nie ty sam?!
- Może właśnie ty powinnaś - rzucił. - Skoro uważam, że moje miejsce jest wszędzie tam, gdzie... - znowu się skrzywił i odwrócił wzrok. - A zresztą, widzę, że nie chcesz tego słyszeć.
Nie wiedziałam czy mam się popłakać, czy śmiać histerycznie. Ale zdolna byłam tylko do podniesienia się z krzesła.
- Czekaj, czekaj - zaczęłam bębnić palcami o blat. - Próbujesz we mnie znaleźć swoje "niewzruszone centrum"? Czy ja ci już kiedyś nie mówiłam, że nie potrafię nim być?
- Dotąd tego nie zauważyłem - mruknął. - Zresztą jak myślisz, dlaczego po roku przebywania z tobą nie chcę... nie chcę się z tobą rozstawać?
- Nie ma przyzwyczajeń, których nie można się pozbyć - strzeliłam. Wyglądało to jakbym już nie panowała nad słowami, ale dobrze zdawałam sobie sprawę, że jestem bardziej okrutna niż bym chciała.
Aeiran odsunął gwałtownie krzesło i także wstał.
- Więc tak stawiasz sprawę - rzekł twardo. - Jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć, może mi to po prostu powiesz?!
A ja tylko stałam jak posąg, wpatrzona w podłogę, nie mogąc nic wykrztusić. Za dużo emocji się we mnie kotłowało, choć niekoniecznie było to widać z zewnątrz. Może to i lepiej... A może nie?
- W porządku - usłyszałam i poczułam niewielkie zawirowanie przestrzeni. Szybko odwróciłam wzrok, ale w herbaciarni nie było już nikogo poza mną. Usiadłam powoli, patrząc w miejsce, gdzie zniknął i zaciskając pięści tak żeby bolało. Niezdolna by powiedzieć cokolwiek poza dwoma słowami:
- Jestem tu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz