Z samego rana trafiła mnie
nagła myśl, że dzisiaj urodziny mojej przyjaciółki, a nawet nie wiem, w
którą stronę jej wysłać życzenia. Dotąd mi się to nie zdarzało.
- Dzisiaj nów - stwierdziła Lona, spoglądając w niebo. - Jeśli nic się nie zdarzy, jutro wyjeżdżamy.
- A co takiego ma się wydarzyć? - zainteresowałam się.
- Pewnie nic - pokręciła głową. - Ale daliśmy komuś słowo, że będziemy pilnować.
- Przylatujecie tu podczas nowiu, bo coś się ewentualnie może wydarzyć? Może jeszcze co miesiąc?
- Co trzy miesiące - sprostowała. - Nic nam zwykle nie stoi na przeszkodzie, a Kylph by mi nie darował, gdybyśmy to przegapili.
- Ale co przegapili?
- Sama dokładnie nie wiem - przyznała. - Ale kiedy już się stanie, na pewno od razu będziemy wiedzieli, że to właśnie to.
Nie mogłam się nie zgodzić z takim sposobem myślenia.
Było zimno, postanowiłyśmy więc wrócić na statek. Już od wejścia słychać było - dość głośną zresztą - rozmowę sióstr.
- Jak to od niego?! - gorączkowała się Djellia. - Tyle się nalatałyśmy,
żeby zabrać mu Puszkę Pandory, a w końcu to on nas znalazł?!
- To do niego podobne. Zaraz po moim powrocie na Ainult wparował tam
bezczelnie, z paroma koleżkami z tej tak zwanej gildii - potwierdziła
Leesa. - I był nad wyraz rozczarowany, że cię z nami nie ma.
- I dał nam tę rzecz do odpędzania magicznych mocy w ramach zadośćuczynienia, tak?
- Tak powiedział, ale spodziewałam się, że będzie w tym jakiś haczyk... Ciekawe, skąd to ukradł.
- Zapytasz go o to, gdy złoży nam następną wizytę - wtrąciła Lona, dając
znać o naszej obecności. - Zresztą już wtedy mogłaś to zrobić.
- Nie zdążyłam - prychnęła Leesa, a jej siostra nagle o czymś sobie przypomniała.
- Właśnie! Lona, musisz zobaczyć, co Miya ma ze sobą! - doskoczyła do nas, podekscytowana.
- Co ja mam? - zamrugałam powiekami bez zrozumienia.
- No, tę miniaturę światów! Nie wyobrażasz sobie jaka ona jest dokładna -
zwróciła się do Lony z wyjaśnieniem. - Pokazuje nawet, gdzie jest
Wędrująca Ciemność w danej chwili...
- Poważnie? W takim razie chętnie zobaczę.
Nagle zostałam złapana za rękaw i pociągnięta do malutkiej kabiny, w
której spałam. Siedział tam Ellil z nosem w mojej książce; tyle już
robił eksperymentów ze swoją wietrzną mocą, że w końcu się trochę
zmęczył, a może znudził. Klapnęłam obok niego i wytrząsnęłam z torby
zeszyt i pióro, teczkę z rysunkiem, jakąś dyskietkę i wreszcie
pudełeczko z miniaturą.
- Co to? - Ellil błyskawicznie odłożył książkę i zajrzał mi przez ramię.
- Które "to"?
- No, to - wskazał na dyskietkę.
- A wiesz, że nie mam pojęcia? - przyjrzałam się jej. - To nic twojego?
- Nic o tym nie... Czekaj, lepiej nie dotykaj - powstrzymał mnie zanim wzięłam ją do ręki. - To zbyt podejrzane.
- Paranoik się z ciebie robi... Przecież nie ma żadnej lilijki. W widocznym miejscu.
- A to znaczy, że mogła ją podłożyć smarkata. Tym bardziej trzeba ostrożnie.
- Tym bardziej paranoik - skomentowałam. - Co tam mogła nagrać, wirusa?!
Powoli podniósł się z zamyśloną miną.
- A wiesz, że... Coś tu może być na rzeczy - powiedział nieobecnym
głosem, po czym zagarnął książkę i wyszedł, robiąc więcej miejsca dla
dziewczyn. Obstąpiły mnie ze zniecierpliwieniem, więc otworzyłam
pudełeczko i pokazałam im światy.
- Co za precyzja - zachwyciła się Lona. - Faktycznie, jest nawet
Wędrująca Ciemność... Ale gdzie my jesteśmy? Te punkty się poruszają jak
chcą.
- Jesteśmy tu - wskazałam palcem i fragment międzysfery powiększył się,
ukazując ledwo widoczną białą kropkę. - Dość daleko od tego mrocznego
czegoś.
- "Mrocznego czegoś" - fuknęła Leesa. - Nie wiesz, czym jest Wędrująca Ciemność, a śmiesz się nazywać podróżniczką po światach?
- Nie po tych światach - przypomniałam. - Nigdy nie słyszałam o
Wędrującej Ciemności... Ani o Arkii, choć dano mi do zrozumienia, że
powinnam. Za to poznałam jeden z Filarów Chaosu i rozmaite bóstwa -
rzuciłam z rozpędu, co spowodowało, że wszystkie trzy zaczęły mi się
przyglądać, jeśli nie podejrzliwie, to przynajmniej badawczo.
- Jak to p o z n a ł a ś Filar Chaosu? - zapytała łagodnie Djellia. -
Przecież one wszystkie stoją w jednym miejscu, podobnie jak Filary
Ładu... Chociaż nikt nie wie, g d z i e jest to miejsce.
Tym razem to ja zrobiłam podejrzliwą minę.
- A ile ich jest?
- No... Po trzy - teraz już patrzyły na mnie jak moja ulubiona pani doktor w klinice.
- I zawsze ich było po trzy? - uparcie próbowałam poskładać sensownie tę
nową wiedzę, ale kiedy Djellia pokiwała głową, wszelkie próby poszły w
diabły.
- I wy też nic nie słyszałyście o Domenie Promienistych? - zwróciłam się
tym razem do Lony i Leesy. - Albo o Srebrnej? I o Starym Świecie?
- O Starym Świecie to akurat każdy słyszał - prychnęła ta druga. - A
Srebrna Domena została wchłonięta przez Lustrzaną parę wieków temu,
kiedy Srebrne Smoki Sera'fiel próbowały wzniecić bunt przeciw Chaosowi.
Gdzieś ty się uchowała, że tego nie wiesz?
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz