Dziś postanowiliśmy wybrać
się do Solen i przy okazji zgarnęliśmy ekipę z Marzenia - poza Egilem,
który znów siedzi na Pograniczu, a może i w samej Agencji... Nadal mi
się to w głowie nie mieści...
- No i Vanny ma w tej chwili z górki do domu - zauważyłam, gdy wylądowaliśmy na rynku w Melrin.
- Jeszcze mi aż tak nie spieszno - stwierdziła zainteresowana,
chuchając sobie na dłonie. - Jeszcze prezent dla Sat zdążę znaleźć.
- Czyli mogę mieć jeszcze nadzieję, że nie zdradziłaś Rozdroża tak na
cacy? - Blue pogroził jej palcem. - Ale im dłuższe rozstanie, tym słodsze
potem powitanie... Więc pewnie odwiedzisz nas ponownie za jakieś trzy
lata. - Uniósł lekko brwi, ale nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo
Carnetia pociągnęła go do któregoś straganu. W ogóle trzymała się go
desperacko jakby się bała, że sama się zgubi - a on niby jest w Solen
świetnie zorientowany? - więc chyba musiał na trochę zapomnieć o
czuwaniu nad moją kuzyneczką.
- A co jeśli rozstanie okaże się za długie - zaczęła Vaneshka - i po powrocie zastanie się tylko puste, zimne ściany?
- Tylko nam tu desperować nie zaczynaj - Leo pociągnął ją lekko za
pukiel włosów. - I mówiłem, włóż coś ciepłego, a ty nie, i teraz stoisz i
się trzęsiesz! Nic dziwnego, że ci pesymistyczne myśli do głowy
przychodzą.
- Ty się tak nie rządź, Teleorin - fuknęła Milanee. - Vaneshka jest już dużą dziewczynką i odpowiada za siebie!
- A ty kretyńsko wyglądasz w tej czapce - odciął się ni w pięć, ni w dziewięć.
Nie ma co kryć, nasza wycieczka zapowiadała się po prostu sielankowo...
Na rynku jak zwykle było gwarno i barwnie, a Leo i Mil po prostu nie
mogli się napatrzeć na latające w górze gondole z jakimiś
transparentami. No tak, coraz bliżej zima, coraz bardziej świątecznie
się robi... Chyba każdy świat jakoś obchodzi Przesilenie.
- Wiecie co? - wymamrotałam z rozmarzeniem. - Marzy mi się taka porządna
ziemska wigilia. Z kupą ludzi śpiewających kolędy. I z karpiem.
- Ty chyba masz gorączkę - Vanny przyłożyła mi dłoń do czoła. - Połowa listopada dopiero, a ty majaczysz o wigilii?
- No i czemu się bulwersujesz? - zapytałam nieszczęśliwym tonem. -
Poprzednie Przesilenie spędziłam na uciekaniu przed agentami END-u, więc
mam prawo być odrobinę niewyżyta, nie?
- Masz, masz - pokiwała głową. - Ale na razie lepiej myśl o urodzinach własnej siostry, bo jeszcze i jej wyślesz prezent z opóźnieniem!
- Co poradzę, że nie potrafię dobierać upominków? - westchnęłam. - Będę pewnie tak szukać cały dzień. I kolejny. I znowu.
- Najwyżej zdasz się na sprawdzony sposób - zachichotała moja kuzynka. -
i sprawisz jej perfumy o zapachu
"miej-go-na-sobie-dziś-wieczorem-i-nic-więcej".
Zatrzymałam się w połowie kroku i ktoś tam z tyłu na mnie wpadł. Chyba Mil.
- A ty wiesz, że to może być pomysł?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz