12 XI

Jedyną reakcją Aeirana było mrożące spojrzenie, pod którym poczułam się cokolwiek nieswojo. Ale jeszcze bardziej lodowato patrzył na Aldrinę. A może ona na niego bardziej, sama nie wiem. Kiedy przybyłyśmy do siedziby smoków i wyjaśniłam co się stało, Aeiran nie odezwał się ani słowem, tylko chwycił mnie za rękę i wyciągnął z jaskini.
- Po co ją tu przyprowadziłaś?! - syknął przeszywająco.
- Puść - powiedziałam, będąc na granicy spokoju. - Gdybym miała inny wybór, nie doszłoby do tego.
- Nie miałaś wyboru - jego uśmiech budził niepokój. - Rozpieczętowałaś Aldrinę tylko dlatego, że bałaś się wzlecieć, tak? No to sprawdźmy twoją odwagę.
Ani się obejrzałam, a już przyciągnął mnie do siebie, podrywając nas w górę. Nasz lot niemal dorównywał prędkością wczorajszej jeździe, tylko oczywiście nie było tak wysoko. Zamknęłam oczy i przez moment rozkoszowałam się dotykiem wiatru, nie myśląc o tym, jak daleko jestem od ziemi. W końcu Aeiran zatrzymał się gdzieś pod niebem, gdzie było chłodno i cicho.
- Patrz - nakazał.
Otworzyłam oczy, spoglądając mu w twarz.
- W dół.
- Co to, to nie! - zaprotestowałam. - Nie mam ochoty sprawdzać, czy jeszcze stąd widać świat!
- Mógłbym cię teraz puścić - rzekł beznamiętnie. - Co byś zrobiła? Rozwinęła skrzydła, czy spadła, sparaliżowana lękiem?
- Chcesz się przekonać jak wielki jest ten lęk? - rzuciłam przez zęby. - Więc śmiało, spróbuj.
W tej chwili miałam wrażenie, że rzeczywiście to zrobi. Zamiast tego przygarnął mnie do siebie mocniej.
- Innym razem - oświadczył. - Gdy już się przyzwyczaję do patrzenia na ciebie taką bezbronną. To nie w twoim stylu.
- A w twoim nie jest mówienie takich rzeczy - powiedziałam cicho w jego płaszcz. - Ale nic to, im częściej będziesz mi groził w ten sposób, tym szybciej się przyzwyczaisz. Ja wbrew pozorom nie jestem specjalnie twarda.
- Bo częściej się uśmiechasz niż złościsz?
- Bo częściej ukrywam uczucia zamiast je okazywać.
- T y ukrywasz? A co ja mam powiedzieć? - roześmiał się. No no, to dopiero nie było w jego stylu. Poczułam potężny prąd powietrza i po pewnym czasie byliśmy znów na dole. A w zasadzie na górze - jednej z wielu.
- Słuchaj, wiem, że za sobą nie przepadacie, ale mógłbyś chociaż porozmawiać z Aldriną - odezwałam się po chwili milczenia. - Kto powiedział, że wasze waśnie mają trwać do teraz?
- Oddałaś jej Symbol? - spytał. Pokręciłam głową.
- Za to ty swój odzyskałeś - przypomniałam. - Masz przewagę.
To była prawda. Czułam jego pełną moc, gdy lecieliśmy. I taką trwałą pewność, której mu przedtem brakowało. Ciekawe, jak by się potoczyła jego opowieść, gdyby odzyskał Symbol wcześniej. Pewnie nie byłoby cieni, nie dałby się druidom i bym go nie spotkała...
- Czy ty zasnęłaś na stojąco?
A niech to, znów zaczęłam te swoje gdybania i wyłączyłam się na chwilę.
- Przestałaś zwracać uwagę na świat, kronikarko - powiedział Aeiran dobitnie. - A ja tu mówię do gór i dolin o sprawach niecierpiących zwłoki.
- Wybacz - zmieszałam się. - I cóż takiego powiedziałeś?
- Że mogę porozmawiać z Aldriną. Skoro już mam tę przewagę.

- Zostawiliście nas samych z tą babką od Przestrzeni i gdzieś sobie latacie! - przywitała nas Lilly ciepło.
- Tak, tylko jedno stado smoków kontra bogini bez pełnej mocy - uśmiechnęłam się krzywo.
- Ona i tak nic nie robi tylko siedzi w fotelu w komnacie gościnnej - wzruszył ramionami Ketris. - Widać, że długo była posągiem.
- A widzisz! - zwróciłam się do Lilly. - Na razie nie ma się czego obawiać. A do ciebie, Ketris, mam mały romansik.
Podeszłam do barda i wcisnęłam mu w dłoń figurkę Aldriny.
- Zwracam, co twoje. Raduj się, bo zostałeś prywatnym strażnikiem bogini.
- Faktycznie, zaszczyt mnie kopnął - chłopak miał minę jakby trzymał w ręku jadowitego węża. - Jak myślicie, będę mógł to wrzucić do kanału?
- Poczekaj trochę - pocieszyłam go. - A nuż ucieszy się z takiego strażnika.
Aldrina istotnie siedziała bez ruchu w fotelu i kontemplowała otoczenie. Zareagowała dopiero, gdy Lilly zaczęła demonstracyjnie pochrząkiwać.
- Przeniosłaś nas tu zanim zdążyłam pomyśleć - odezwała się najpierw do mnie. - Czyżbyś była Czasoprzestrzenną tego świata?
- Aż takie zmiany przez te trzysta lat tu nie zaszły - odpowiedział Aeiran, bo mnie zatkało.
- Nie ciebie pytałam - kobieta wstała, ale widać nie wiedziała czy powinna zachować spokój, wynieść się stąd czy zrobić komuś krzywdę. - Ale ty często miewałeś takie nierozważne wyskoki. Inaczej nie byłoby nas tutaj.
- Litościwie nie przypomnę, kto miał bardzo mądry plan scalenia naszego świata z DeNaNi...
- Z... czym?
- Ten świat tak się teraz nazywa. Wygodniej.
- Mniejsza z tym - machnęła ręką bogini. - Może więc powinieneś był przyłączyć się do Eskire'a w jego dążeniu do władzy?
Aeiran nie zareagował, gdy podeszła bliżej.
- No tak, ty przecież miałeś swoje własne pragnienie - uśmiechnęła się i zniżyła głos. - Chciałeś wrócić do domu... - wyciągnęła rękę i dotknęła jego policzka. - Po tym jak tamta dziewczyna tak ochoczo oddała życie by pomóc nam się tu dostać... I nie zdążyłeś z nią porozmawiać
Aeiran chwycił jej dłoń i stanowczo odsunął.
- Chyba jednak nie mamy o czym rozmawiać - oświadczył.
- W takim razie oddajcie mi Symbol, a więcej mnie nie zobaczycie - powiedziała Aldrina lekko.
- Dlaczego o to prosisz, zamiast mi go po prostu odebrać? - spytał Ketris. O dziwo, prowokacyjnym tonem.
- Dlatego, że ta mała figurka nas w pewnym sensie ze sobą wiąże... Ale dobrze wiedzieć, że ma się takiego miłego powiernika Symbolu.
Powiernik Symbolu, a to dobre. Zaraz nasuwa się skojarzenie z powiernikiem Pierścienia. Skłonny do największej ofiary bohater opowieści rusza na wędrówkę, by rzucić straszliwy Symbol w mroczną otchłań kanału. Lilly posłała mi zdziwione spojrzenie, gdy bezskutecznie tłumiłam śmiech.
- Skoro tak się sprawy mają, chyba jeszcze trochę tu zostanę - postanowiła Aldrina. Ukłoniła się i udała na spoczynek, po drodze mrugając do Ketrisa.
- Knuje coś - osądził Aeiran, gdy już wyszła. - Lepiej miej się na baczności, dźwiękmistrzu.
- Czy ja dobrze słyszę? - mruknęła Lilly. - Ty ostrzegasz Ketrisa?
- A co mi szkodzi? - odparł. - Sam zadecyduje, czy woli mieć do czynienia z nią, czy ze mną.
Po tych słowach opuścił komnatę. Westchnęłam - też miałam ochotę się położyć. Po ostatnich zajściach nieźle kręciło mi się w głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz