- No i co potem? - ożywiła się Brangien.
- Potem wszystkie poważne i niepoważne profesorki chciały obejrzeć
Tenariego - mruknęłam. - Gdzie ja miałam głowę, zdradzając Vylette, że on
potrafi używać telepatii?
- Pewnie nie na karku. I co, wrzuciły go pod mikroskop?
Uśmiechnęłam się lekko i zmierzwiłam małemu włosy. Nie zbudził się, tylko przez sen umościł się wygodniej na moich kolanach.
- Aż tak nie... Wiesz, nawet się nieźle bawił. Ale jak się nasłuchałam
różnych fantastycznych teorii na temat jego milczenia, myślałam, że
omdleję.
- Dzielna jesteś - Brangien przetoczyła się na plecy i podłożyła sobie
poduszkę pod głowę. - Jak myślisz, na tyle żeby dołączyć do grona
pedagogicznego?
- Mowy nie ma! - zamachnęłam się na nią drugą poduszką. - Zresztą
mogłabym najwyżej powiedzieć im co nieco o wodzie. Ognia się boję, a na
pozostałych żywiołach się nie znam.
- Nie uciekasz ode mnie z wrzaskiem - zauważyła moja przyjaciółka. - I
mogłabyś im przyprowadzić te swoje summony z powietrza, które pomagają
ci w herbaciarni.
- Tak, i zaprezentować: "To jest Chmurka. Na codzień używana jako cel
dla mojego lotofenka, który bez powodzenia próbuje zatopić w niej
kiełki".
- Dobra, skoro tak bardzo nie chcesz być nauczycielką, dlaczego nie dałaś Vylette jednoznacznej odpowiedzi?
- Bo ciągle nie jestem pewna czy siedzenie w domu bezczynnie jest lepszą opcją.
- Pewnie jest - Brangien zmarszczyła nos. - Czekaj, mam... pomysł.
- Tak? - spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Gdy wdrapała się do mnie na łóżko, oczy jej złowieszczo błyszczały.
- Może to nie ty będziesz się musiała użerać z kandydatkami na
czarodziejki - zapowiedziała. - Bo mam ochotę zepsuć komuś nastrój żeby
nie być jedyna. Ha!
- Właśnie, co cię gryzie? - zaniepokoiłam się, bo prawdę mówiąc,
przyjechałam do Teevine właśnie po odrobinę optymizmu, a tymczasem...
- Jak to co? - głos Brangien stał się płaczliwy. - Arten sobie gdzieś pojechał! Beze mnie! I nie wiem kiedy wróci!
No tak. Wszystko jasne.
Popatrzyłam na nią, ona na mnie... I w jednej chwili rzuciłyśmy się
sobie ze szlochem w objęcia. Nie ma jak odrobina babskiej histerii,
dzielonej z drugą osobą.
- Jak kocha, to wróci - wychlipałam.
- No, tak - odpowiedziała. - Ale w dodatku Maeve odbiło i jeździ na
randki, całe Teevine na mojej głowie i nie ma mnie kto wesprzeć i
pocieszyć.
Odsunęłam się od niej, bo Tenari się obudził i zaczął się nieprzytomnie rozglądać.
- Na randki? A nie do Poznawalni przypadkiem?
- A jak myślisz, po co ona tam niby tak często wraca?
Kiedy wróciliśmy do domu, wydawało mi się przez moment, że w lustrze
mignęło coś błękitnego. I nie tylko mnie się wydawało - Ten-chan
podleciał do toaletki w wyraźnie bojowych zamiarach, ledwo go
odciągnęłam. Ale nie chciał się przyznać, dlaczego tak nie lubi tego
chłopaka o niebieskich włosach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz