- Czy zaproszenie nadal aktualne? - dobiegło mnie znienacka.
- Tencia! - ucieszyłam się. - Pewnie, że aktualne, wieki się nie widziałyśmy!
- No to dobrze - uśmiechnęła się moja kuzynka. - Że aktualne, a nie że
się... - urwała, zaczynając nagle się krztusić i prychać. Ciekawe, czy
miało to coś wspólnego z faktem, że urządziłam jej śmigus-dyngus.
- Następnym razem ja ci robię fajerwerki, żebyś sobie nie myślała! -
wrzasnęła, wytrząsając krople wody z czarno-czerwonych włosów.
- Dobrze, dobrze - pokiwałam głową. - A na razie możesz wyskoczyć z mokrych ciuchów i zawinąć się w kimono, zrobimy sobie chanoyu.
Dawno już nie miałam przyjemności rozkładania mat na podłodze i parzenia
herbatki przy orientalnej muzyce. Ostatnim razem latał nade mną taki
czarno-fioletowy kłębuszek zaciekawienia - obecnie również się bez tego
nie obyło.
- A więc to jest Tenari? - Tenka spojrzała w górę, a mały natychmiast
to zauważył i sfrunął, bezczelnie pakując się jej na kolana. - Powiem ci,
że jest... Jakby to powiedzieć... Słodki - kontynuowała, próbując nie
oberwać skrzydłami. - Kłopot w tym, że ja tak jakby... Nie cierpię
dzieci, wiesz, i wydaje mi się... Że on to doskonale wyczuwa!
- Taaak, doskonale wszyscy wiemy jak ich nie cierpisz - obserwowałam
jej mękę, gdy usilnie starała się nie parsknąć śmiechem (pierzem?). -
Ten-chan, skoro już się zapoznałeś z nową ciocią, to chodź tu i się
zachowuj!
Faktycznie, podleciał i słuchał uważnie moich instrukcji.
- Jeśli chcesz, żebyśmy cię stąd nie wygoniły, musisz siedzieć
grzecznie w przyklęku i pić gorzką herbatę - objaśniałam. - I zupełnie
nie zważać na to, że ci nogi drętwieją.
Tenari przyjął wyzwanie i usiadł z dumną miną.
- Nieźle go wychowałaś - stwierdziła Tenka i z gracją wzięła w dłonie
czarkę z herbatą, zanurzając w niej usta. - Zobacz, jeszcze nic nie
rozbiłam!
- A to jakiś problem? - zdziwiłam się. - Możesz sobie rozbijać ile
chcesz, przyzwyczaiłam się do tego przy Vanny w roli kelnerki.
- Ale ja jestem dostojnym gościem - wydęła usta.
- I uważasz, że kelnerkom wolno tłuc filiżanki, a dostojnym gościom nie?
- Kto tu mówi o filiżankach? - zapytała. - Mogłabym ci na przykład przewrócić Szafę, aż wszystko by z niej wypadło...
- Uwierzę kiedy zobaczę - prychnęłam.
- Tak? No to jazda, przewróćmy wszystko do góry nogami i zróbmy
balangę! Tylko nie obędzie się bez przynajmniej ostrego rocka... Bo Sex
Pistols pewnie nie masz? Albo Evergrey?
- Raczej nie. Ale możesz coś zaśpiewać. Vanny zawsze chwaliła twój głos.
- Co to, to nie! - zaprotestowała Tenka. - Mogę najwyżej śpiewać w
chórkach, kiedy założymy zespół rockowy i będziemy sławne. A ty będziesz
grała na klawiszach!
- Tak, jednym palcem - pokiwałam głową. - I ruszymy w wielką trasę po światach.
Ten pomysł wyraźnie przemówił mojej kuzyneczce do wyobraźni.
- Opłyniemy je okrętem o czarnych żaglach! - dodała z rozgwieżdżonymi oczami. - I będziemy palić, plądrować i łupić!
Na te słowa zakrztusiłam się herbatą. Tenari patrzył na nas tak, jak starsze i mąrdzejsze osoby patrzą na małe dzieci. Też coś.
- Czekaj, czekaj, dopiero co mówiłaś o założeniu zespołu - wykrztusiłam. - Teraz chcesz być piratem?
- Zawsze chciałam zostać piratem! - wykrzyknęła. - Czy w dzisiejszych czasach nie można już być człowiekiem renesansu?!
Roześmiałam się, zdając sobie sprawę, że na takich pogaduszkach zejdzie
cała jej wizyta. Może to i dobrze, bo właściwie sama nie miałam ochoty
na Bardzo Poważną Rozmowę o Życiu. Z drugiej jednak strony, rozmowa z
kimś, kto jest Życiem z zawodu, nie mogłaby być nieżyciowa... A może
jednak? Tenka zawsze była dla mnie trochę nieuchwytna, mogłam nie
wiedzieć...
- No to czego poza tym byś chciała? - zwróciłam się do niej, kończąc herbatę. Ona była dopiero w połowie swojej.
Uśmiechnęła się enigmatycznie, oczy jej błysnęły. Jak Xelli-Medinie, kiedy wymyśla, jaki nowy kit mi wcisnąć.
- Chciałabym... Widzieć szczęście - odpowiedziała w końcu i zabrała się za herbatę.
Miałam ochotę zapytać jakie szczęście. Własne? A jeśli nie, to czyje?
Momentalnie przyszła mi na myśl Vanny, bo nie od dziś było wiadomo, że
łączy je niezwykła bliskość. Zawsze mnie to wzruszało, a jednocześnie
trochę im zazdrościłam. Zresztą Tencia chyba każdej ze swoich sióstr
jest bardzo bliska... Grawitacja jakaś?
W każdym razie zebrałam się wreszcie na odwagę i zadałam pytanie:
- A wiesz, że Vanny przefarbowała włosy na różowo?
Tym razem to ona się zakrztusiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz