- Żeby było jasne, nie zamierzam rozmawiać o sprawach związanych z tymi cholernymi bóstwami.
- No to dobrze - uśmiechnęłam się. - Bo ja się do tych spraw nawet nie
chcę wtrącać. Cholerne bóstwa powinny być odległe i tajemnicze, gdyby
spowszedniały, przestałyby być bóstwami.
- To wbrew pozorom nie byłby najgorszy pomysł.
- A poza tym są z reguły nie do wytrzymania, więc wolę nie mieć z nimi
do czynienia - zakończyłam swój wywód i zabrałam się do kończenia
zapisków z ostatnich, najbardziej niespokojnych dni.
- Zapamiętam - oświadczył Aeiran uroczyście i opuścił pokój, który
pewnie sobie zaklepię na stałe, bo jest przytulny i ma widok na morze.
Podumałam nad swoimi słowami i po chwili wybiegłam za nim.
- Zdarzają się niechlubne wyjątki nawet od tej reguły - powiedziałam,
dopadając go na schodach i przytulając się przymilnie. - A tej rozmowy i
tak pewnie nie unikniemy, ale na razie chyba możemy trochę odpocząć od
spraw nadprzyrodzonych...
- Chyba tak - przyznał. - Przynajmniej dopóki pieśniarka i dźwiękmistrz nie wrócą.
- Bardzo bym chciała, żeby wrócili. Rozmowa rozmową, ale
przegonię ich do Arbeli i z powrotem za to, że nie dali znaku życia...
Tak, pamiętam, że podobne zamiary jeszcze niedawno miałam w stosunku do
Aeirana, tyle że najwyraźniej umiem się na niego gniewać tylko kiedy go
nie ma w pobliżu. Już to parę razy zaobserwowałam. Przy nim natychmiast
mięknę... Inna rzecz, że on przy mnie też. Problemy tego świata - i nie
tylko tego - musiały go naprawdę przytłoczyć, skoro nawet przestał się
oganiać od mojego współczucia. I szuka u mnie wsparcia; może nie pomocy,
ale takiej duchowej podpory... Trochę mnie to zaskakuje, bo albo czegoś
nie pamiętam, albo zwykle było odwrotnie. I nawet mi się to podoba,
choć nigdy się za silną nie uważałam.
Zupełnie zniknęło to poczucie oddalenia, które sobie swego czasu
wymyśliłam, a dom nad morzem jeszcze nigdy nie wydawał mi się tak
wytęsknioną przystanią. Co nie zmienia faktu, że chętnie bym zajrzała do
swojej własnej, błękitnej. Ale to dopiero gdy Ketris i Vaneshka
skończą, cokolwiek mają do skończenia. A niech ich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz