Czy ja kiedyś marzyłam o domu, z którego w i d a ć przemijanie pór roku?
Doprawdy, lato jest bardzo denerwującą porą. Przez ten upał, znaczy, bo
bez niego byłoby całkiem miłe... Ale w tym palącym słońcu rozpływam się,
paruję i się gotuję. Dobrze, że czasem zdarzał się powiew wiatru,
chociaż na przykład Lilly uznała, że jest zdecydowanie za zimny i
dostała gęsiej skórki. A do wody niemal siłą musiałam ją ciągnąć.
Tymczasem Tenariego musiałam siłą z wody wyciągać... O ile dobrze
pamiętam, zeszłego lata wolał raczej przebywać na lądzie, czy może
raczej w powietrzu. Za to dzisiaj skrzydła mu nasiąknęły morską wodą.
Iskrzyły się w słońcu i skrzypiały od soli.
Natomiast dla mnie pływanie było samą rozkoszą. Gdy poczułam chłodny
dotyk fal, miałam ochotę popłynąć daleko, zanurzyć się głęboko, jak
najgłębiej... Tyle że tam na dnie Morza Edrillin jest Kezonia; gdybym
tam dotarła, pewnie długo bym nie wypływała, spędzając czas na
zgłębianiu tajemnic tej krainy, którą widziałam tylko z daleka.
Zostawiłam ją sobie na nieokreślone "potem", tak jak parę innych miejsc w
DeNaNi. Spotkałam kiedyś paru podmorskich na stałym lądzie i nie czuli
się tu najlepiej. Bardzo tęsknili za domem. Na swój sposób podzielam ich
tęsknotę...
Wysłałam do Vanny wiadomość, że ma schować swoje troski głęboko do
szuflady i przyjechać żeby posłuchać o Ha'O'Hanie... Chyba, że chce
zaznać luksusu bycia pocieszaną i głaskaną po główce, wtedy może tych
trosk nie chować. Tak czy inaczej, dawno jej nie było... W pracy.
Pora zasiąść do biurka, przygotować kartki i rozpocząć pisanie
opowieści. Mam cichą nadzieję, że nie skończy się to patrzeniem przed
siebie pustym wzrokiem, z piórem w zębach, dopóki nie przypomnę sobie,
że jest już po północy i chce mi się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz