- Jak na pierwszy raz,
byłyście tam dość krótko - powiedziała nam Caranilla, kiedy się
ocknęłyśmy. - Kiedy mój umysł odbył pierwszą wędrówkę za wrota,
pozostałam tam dziesięć dni. Ostatnio było już łatwiej...
- Dlaczego tak długo? - marudziła J słabym głosem, wiercąc się na swoim posłaniu. - Tam nie minęła nawet godzina!
- W świecie snów i myśli czas płynie inaczej - pokręciłam głową. - Sama
dobrze wiem jak łatwo stracić poczucie czasu, odpływając na morze
wyobraźni. A potem okazuje się, że minęły już dwie godziny...
- Dwie godziny to nie pięć dni - dziewczynka nie dała się udobruchać. -
Do tego w dalszym ciągu kręci mi się w głowie. A przecież nie przeżyłam
tam niczego, co mogłoby mnie przyprawić o słabość!
- Właściwie ja też obawiałam się, że będzie gorzej - przyznałam. - Zwłaszcza po tym, co pewne dwie panie wspominały...
- Może po prostu jesteście dobre z natury? - zasugerowała Caranilla. - Nie to, co ten Aethelred.
Na te słowa J zwinęła się ze śmiechu i długo nie mogła się uspokoić.
Zaraziła mnie tą wesołością, przez co jeszcze bardziej zakręciło się nam
w głowach.
- I z czego tu się śmiać? - fuknęła przewodniczka. - Zanim dostały się w
moje posiadanie, Wrota służyły jako kara dla największych nikczemników.
Chociaż nigdy wcześniej nic nie wydostało się przez nie na zewnątrz.
- O, właśnie - podchwyciłam. - Mogłabyś wreszcie opowiedzieć coś więcej.
- Tego nie da się opisać - pokręciła głową. - Książę słuchał szeptów,
które do niego napływały, i śmiał się, dopóki nie zachrypł. Ten
czarodziej, który mu towarzyszył, oszalał ze strachu i odebrał sobie
życie, a Calene tylko stała i dygotała, niezdolna odwrócić wzrok. Tylko
ja znalazłam w sobie dość siły by zamknąć Wrota i kazać księciu by szedł
precz.
- W takim razie cieszę się, że nie przywiozłam tu chłopaków -
stwierdziłam. - Cokolwiek byś nie powiedziała, nie wyszłoby z tego nic
dobrego.
- A co ty sama widziałaś? - zainteresowała się J. - Podczas twoich seansów?
- Głównie przeszłość... I może jakieś okruchy przyszłości - skrzywiła się Caranilla. - Nic, czego można by mi zazdrościć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz