Jakoś mi dziwnie pisać o tej
wyprawie. Może dlatego, że na razie nie dzieje się zbyt wiele?
Podróżujemy okrężnymi drogami, po zieleniących się lasach i drogach,
którymi nikt nie jeździ, tymczasem czuję, że nasz cel powinien się
znajdować w dużym mieście. Vanny jest tego bardziej niż pewna, a
Konwalia chyba też zdaje sobie z tego sprawę, ale na razie niczego w tym
kierunku nie robi ani nie wyraża swojej opinii. Może się czegoś boi, a
może jest zdania, że nie należy tak szybko doprowadzać opowieści do
punktu kulminacyjnego... Ale nie, tak to raczej ja bym rozumowała.
Lepiej założyć, że czarownica ma już zapisane w swych zwojach, dokąd
powinnyśmy się udać i po prostu prowadzi nas dłuższą drogą. To pewnie
lepiej, bo jednak nie codziennie widzi się wielką czarną karetę, pędzącą
bez żadnych koni. Wyczarowały ją mieszkanki wyspy, żeby było nam
wygodniej podróżować, zastanawiam się tylko, która wybrała właśnie taki
fason, skoro Nemezis nie ma. Podejrzewam, że Nindë chętnie pojechałaby w
zaprzęgu.
Nie jestem natomiast pewna, dlaczego zabrała się z nami Cykada. Coś tam
poburkiwała, że nie ufa naszym umiejętnościom przenoszenia się w
przestrzeni, ale opuszczając wyspę wyglądała jakby szła na ścięcie.
Odzywa się jeszcze rzadziej niż Konwalia, a jeśli już, to głównie po to,
by docinać towarzyszce. Wyraźnie lubi wyprowadzać z równowagi Szóstą
czarownicę, która traci wtedy wiele ze swojego spokoju - objawia się to
głównie zmianą barwy głosu na bardziej piskliwy... Cykada zaś jest po
swojemu wyniosła i arogancka, a głowę trzyma tak sztywno, że dzwoneczki
wplecione w jej ciemnoblond włosy nie miały jeszcze ani razu okazji
zadzwonić. A szkoda, bo trochę szczęścia by się nam przydało...
Chyba mi trochę brakuje rejsu czarnym jachtem Piątej. Nie mówiąc już o
trapiącym mnie przeczuciu, że powinnam w tej chwili być zupełnie gdzie
indziej. Nie, żebym była tam potrzebna, ale... Chociaż właściwie tak,
ale raczej nie w taki sposób jak tutaj - o ile tutaj moja obecność w
ogóle na coś się zda. Cóż, na razie spróbuję się tym nie martwić. To nie
ja obiecywałam, że przyjadę w razie potrzeby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz