A jednak to Aldrina przyjechała do nas, oczywiście z eskortą. Niecierpliwa istota.
- Dlaczego cały czas mam siedzieć w jednym miejscu niczym ptak w
klatce?! - argumentowała, nie dając nikomu dojść do słowa. Zarazem
dostojna i porywcza, władcza i niepewna, taka, jaką ją pamiętała - tyle,
że zamiast powłóczystej czarnej sukni nosiła elegancki kostiumik.
Siedziała na kanapie obok Vaneshki, która też czuła się niespecjalnie
pewnie, ale już zdarzało im się spoglądać na siebie porozumiewawczo.
Ketris wyznał mi na stronie, że zdążył już poczuć się zaszczuty.
- Nikt ci nie każe siedzieć w jednym miejscu - powiedział Aeiran obojętnym tonem. - Powinnaś wrócić do Ciemności, a już na pewno wynieść się z
Pieśni.
- Może i panujące tutaj bóstwa pochodzą bezpośrednio od tych z
Jasności, ale jak dotąd żadna krzywda mi się jeszcze przez to nie stała -
zauważyła Aldrina, wydymając usta.
- To, że tutaj nie ma Świętego Słońca, nie oznacza, że nie powinnaś się
pilnować. Poza tym powinnaś być tam, gdzie twoje miejsce.
- I kto to mówi...
- Cóż, mam prawo. To nie ty wyniosłaś się stamtąd z wilczym biletem.
- Skoro zostałam tu przywołana, to znaczy, że powinnam tu być -
oświadczyła bogini, bawiąc się swoim skomplikowanym warkoczem. Nie
przystawał do tego jej stanowczy ton.
- Nie żeby ktoś ją specjalnie przywoływał - szepnął do mnie Ketris. - Po
prostu w którymś momencie znalazła się w moim domu. Sama nie do końca
rozumie, dlaczego jej Symbol sam ją przyciągnął.
Nie żebym ja to rozumiała. Jedno, co jest pewne, to, że problem dałby
się łatwo rozwiązać, odwożąc Aldrinę do DeNaNi i wysyłając z powrotem do
Ciemności. Tyle, że ona się upiera. I niestety chce sobie obejrzeć
tutejszych bogów. Tak, właśnie o b e j r z e ć, jak eksponaty na
wystawach. Albo jeszcze lepiej - zwierzątka w zoo. Nie powiem, ciekawa
perspektywa, ale Aeiran jest równie uparty jak ona, jeśli nie bardziej -
tylko nie okazuje tego tak gwałtownie. Zresztą może i okazywał, ale
zdążył się tym zmęczyć. Takie bezproduktywne dyskusje zajmują im podobno
większość czasu, od kiedy Aldrina się tu pojawiła.
Ja też jestem zmęczona, obawiam się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz