15 VI

Leżę wśród rozrzuconej pościeli, wpatrując się w ciemność i wsłuchując we własny oddech. Mogłam sobie chociaż zostawić Strel - zanurzyłabym palce w jej futerku, przyszedłby do mnie spokój...
Chyba, że najpierw ugryzłaby mnie za głaskanie pod włos.
Przed chwilą spotkałam się we śnie z Yori. Tak jakoś przyszło mi do głowy, że dałaby radę dotrzeć tam, gdzie ja nie potrafię. Mogłabym też zwrócić się z tym do Vanny, ale jej i tak już trochę roboty zadałam, zresztą ona ma jeszcze własne problemy tam na Rozdrożu, więc dokucza mi sumienie, którego teoretycznie posiadać nie powinnam. A Yori... Ona zawsze się pojawia gdy jest najbardziej potrzebna i znalazła mnie już kiedyś w Jasności...
Ale dzisiaj oznajmiła mi, że lepiej by było, gdybym sama była w D'athúil, wtedy ona mogłaby dotrzeć do mnie, a nie do jakiegoś miejsca, którego nigdy nawet nie widziała. Co prawda ja widziałam, ale... Ale czy naprawdę znalazłybyśmy się tam, czy tylko w moim śnie, w mojej własnej iluzji?
Poprosiłam ją, żeby jednak spróbowała. I jeszcze bardziej mnie ruszyło sumienie. Kolejna zaprzyjaźniona osoba, którą wykorzystuję, ot co.
I nagle wszystkie możliwe katastrofy połączyły się w jedno - huragan, pożar, trzęsienie ziemi, burza - a my stałyśmy w samym środku tego wszystkiego. A wysoko nad nami wisiało kilka postaci, które próbowały te żywioły ujarzmić... A może raczej rozpętać jeszcze bardziej? Nie wiem, bo parę sekund później zapadła się pode mną ziemia i się obudziłam. Świetnie, najbardziej lubię budzić się ze snu, w którym spadam. To taaakie ekscytujące, doprawdy.
Równie dobrze mogłam sobie zwyczajnie pogadać z Yori, zapytać o Egila i w ogóle wrócić na chwilkę do normalności. We śnie do normalności, tak paradoksalnie.
A teraz już nie mogę zasnąć...

Przyszła odpowiedź od Lexa: Ty to się umiesz mścić... Mogłem się spodziewać, że mi tak łatwo nie darujesz. Świetnie. Tyle podziękowania za prezent urodzinowy. A ja do tej pory nie wiem, co takiego Lex zrobił, że miałabym się mścić.
Z kolei Vanny pisze, że Blue chyba znalazł sposób, ale potrzeba czasu. Czasu, na który nie mogę sobie pozwolić, bo za bardzo się boję...
A przecież nic nie robię! Nic, nic!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz