Trochę czasu zabrało mi
znalezienie słów. I pozbieranie wszystkiego, czemu mogłam się
przypatrzyć, a co mi tylko mignęło na chwilę przed oczami, ale nie
zniknęło z mojej pamięci.
Ale wreszcie ten czas znalazłam.
Co zatem mogę napisać o Ciemności? Na pewno jest nieduża, wielkości może
ziemskiego księżyca, jeśli nie mniejsza. Na pewno, jak z nazwy wynika,
jest raczej mroczna, bo nie świeci tam żadne słońce. Niemniej jakiś
delikatny i piękny blask wydobywa się z głębi... Nie z głębi ziemi, bo
już dawno dokopanoby się do jego źródła. To coś innego, ale... Lubię
tajemnice. W każdym razie za dnia Ciemność wygląda jakby panował w niej
wieczór. Nocą blask znika...
Nie ma gwiazd. Taka jest cena bycia wymiarem wewnątrz wymiaru...
Konsekwentnie, nie ma również dostępu do międzysfery. Bez możliwości
otwierania portali czuję się trochę bezradna, ale ciągle mam Nindë...
Przyszła już do siebie po dość kłopotliwej podróży czarną dziurą, którą
Aeiran otworzył tam gdzie zwykle, przy Rzece Klejnotów. W krytycznym
momencie po prostu zamieniła się w mysz i schowała do mojej torby. Nota
bene, nigdy wcześniej nie widziałam czarnej myszy. Takiej smoliście
czarnej. Pasowała do scenerii.
Ale zanim doszła do siebie, miałam okazję skorzystać z tutejszych
środków transportu! Nie wiem jakiej energii używają mieszkańcy
Ciemności, ale mają czym napędzać długie pojazdy podobne do pociągów,
ale sunące nieco nad ziemią, oraz podobnie poruszające się skutery. Są
tam również takie śmieszne zwierzęta, mogące służyć za wierzchowce -
mają gadzie pyszczki i zredukowane skrzydła, a biegają jak szalone - ale
są pod ochroną, niewiele już ich zostało. Nindë na ich widok prychała i
prychała.
Aeiran mówi, że zanim jeszcze Czasoprzestrzenni opuścili Ciemność, tych i
innych zwierząt było więcej, podobnie jak niektórych drzew (drzew! Bez
słońca rosnących drzew! Chemosynteza?) i kwiatów, choć na ich miejsce
przyszły inne... W ogóle często porównuje przeszłość z teraźniejszością.
Nie żeby obecnie mu się tu nie podobało, ale jakoś trudno mu się
przyzwyczaić. Za dużo światów widział, być może?
Przez te dni objechaliśmy całkiem spory kawałek Ciemności - Aeiran tak
jakoś manipulował przestrzenią, że po przejściu z DeNaNi zamiast od razu
w świątyni głównego miasta znaleźliśmy się bardziej na łonie natury. I,
do licha, tam roślinki błyszczą! Niemal tak mocno jak nocna łza,
której, nota bene, nadal nie widziałam w pełni rozkwitu...
Żeby nie było, że tułaliśmy się tylko po polach i lasach, ludzi też mi
się zdarzało spotkać... Aeiran wolał im się nie pokazywać. Raz tak
zrobił i potem nie mieliśmy spokojnego dnia w miejscowości, do której
akurat zajechaliśmy. Sama nie wzbudzałam takiej sensacji, hihi...
Wystarczyło ubrać się w ciemne kolory i założyć naszyjnik wielomowy,
żeby się całkiem nieźle zaklimatyzować. Ludzie tutaj są raczej wyciszeni
i opanowani, ale po przełamaniu lodów naprawdę serdeczni. Spokój tu
panuje. Relaksująca atmosfera.
Chociaż w stolicy jest już trochę gwarniej. Przywitała nas wreszcie
stolica, do której dotarliśmy tej nocy. I przyznam się, że po
zakwaterowaniu Aeiran tonem nie znoszącym sprzeciwu zagonił mnie spać,
ale ja oczywiście siedzę i opisuję, bo chcę utrwalić swoje pierwsze
wrażenie... Stolica jest chyba typowym miastem, w którym panuje nocne
życie; chętnie obejrzę ją w dzień i porównam. Dalsza część pierwszego
wrażenia to wysokie budynki w ciekawym - starym, zdaje się - stylu,
oświetlone... Nie neonami raczej, bo nie są kolorowe a jedynie białe, i
nie tak przytłaczająco jak na przykład w Las Vegas czy w La Ryon, ale
elegancko i z umiarem. Bądź co bądź, mój krytyczny towarzysz również na
nie patrzy chłodnym okiem, "za jego czasów" preferowano świece.
Zacumowaliśmy w świątyni - w świątyni! - nie mam pojęcia, co Aeiran
nagadał o mnie tym, którzy się nią zajmują, ale dostałam przytulny
pokoik z mięciutkim łóżeczkiem (z którego zaraz w końcu zrobię użytek,
strasznie kusi), a człowiek, który mnie do niego zaprowadził, kłaniał mi
się z szacunkiem i zaintrygowaniem jednocześnie...
Tak się przyglądam temu zapiskowi i chichoczę. Napisany jak przewodnik
turystyczny, chyba rzeczywiście powinnam się wyspać, może wtedy będę
bardziej produktywna. Rano czeka mnie dalsze poznawanie Ciemności i
ciekawa jestem, czy Aldrina i Eskire się pokażą, czy raczej zaszyją się
gdzieś za zatrzaśniętymi drzwiami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz