18 IV

One day, one night, one moment
My dreams could be, tomorrow
One step, one fall, one falter,
East or west, over earth or by ocean
One way to be my journey,
This way could be my Book of Days
No day, no night, no moment,
Can hold me back from trying
I'll flag, I'll fall, I'll falter,
I'll find my day may be, far and away
Far and away...


Enya

- Czekaj, zatrzymajmy się na moment! - zawołałam i nie czekając na odpowiedź zeskoczyłam z Nindë.
- Co, zgubiłaś coś? - popatrzyła na mnie spode łba. Ja jednak podbiegłam do najbliższej kępki roślin.
- Zobaczcie, fiołki! - rozanieliłam się. - Nie, no to jest właśnie największa przyjemność podróżowania wiosną!
- Szukanie fiołków nocą po lasach? - parsknęła moja klacz. - I w ogóle ciemność panuje, po północy jest, a my nie dość że nie śpimy, to jeszcze się szwendamy po odludziach...
- To chyba nie jest tak niezwykłe jak się wydaje - Aeiran również zdecydował się zejść z No Doubta. - Skoro zamiast wreszcie udać się do Ciemności, rozjeżdżamy się po DeNaNi, to dlaczego Miya nie miałaby przy okazji szukać fiołków? - mówiąc to posłał mi krzywy uśmiech.
- Chyba nie jestem przekonana...
- Słuchaj no, zwierzaczku drogi - podeszłam do niej, patrząc jej uważnie w oczy. - Ociągamy się bo boisz się takiej podróży, tak? Więc nie marudź.
- To tobie się wydaje, że ja się... - Nindë nie dokończyła, widząc, że wierzchowiec Aeirana ruszył z kopyta bez jeźdźca. - A!!! Teraz się zdecydowałeś, bestio jedna?!
- Zaraz zostaniemy bez koni - Aeiran popatrzył na nasz odbiegający inwentarz bez większego żalu. - Zrobimy im na złość i przeniesiemy się portalem?
- Wredny jesteś. Co poradzę, że Pokrzywa tak chciała jechać, a teraz się miga? - mruknęłam. - Rozumiem, że i ty się nie do końca przyzwyczaiłeś do takiego środka transportu? Cóż, miecz od Cirnelle wisi w twoim domu na ścianie, rumaka też mogłeś tam zostawić...
- Na ścianie?
- Nie łap mnie za słówka, za pozwoleniem! - burknęłam i nagle złapał mnie atak śmiechu. - W roli trofeum, czyżby?
- Nie da rady, cuda się nie zdarzają - omal się nie roześmiał. - Ale póki co, powinnaś zdążyć...
Zanim dokończył, gdzieś z lasu rozległ się wrzask: "NO STÓJŻEEEEEEEEEE!!!"
- Może Nindë uda się go upolować - zasugerowałam. - Ona najwyraźniej uwielbia rywalizację... Ale co mówiłeś?
- Że może zdążysz zerwać sobie parę fiołków - usłyszałam w odpowiedzi.
- Coś ty, zwiędną i nic z nich nie będzie... Niech sobie żyją - zaprotestowałam. - Ale teraz czuję taką różnicę... Podczas naszej wędrówki jesienią, w lasach pachniały tylko suche liście, a teraz...
- Mówisz o tym z takim przejęciem, jakby to była twoja pierwsza podróż - zauważył Aeiran.
- Bo wiesz, wtedy pokazywałam Lilly DeNaNi - przypomniałam. - I podczas tego pokazywania... Jakbym odkrywała ten świat na nowo. A jednocześnie czułam się jego częścią.
Przymknęłam na chwilę oczy. Przyszły wspomnienia.
- Jak ty to robisz?
- Co takiego? - spojrzałam na swojego towarzysza ze zdziwieniem.
- Zawsze potrafisz znaleźć coś, z czego cieszysz się jak dziecko - odpowiedział z namysłem. - W każdej sytuacji.
- Tak jakoś samo przychodzi - wzruszyłam ramionami. - Może wszyscy by tak potrafili, gdyby tylko pamiętali jak się to robi?
Spojrzałam w górę, na jasno świecące gwiazdy i ksieżyc.
- To jest dopiero widok! - stwierdziłam, siadając na trawie i ciągnąc Aeirana za rękaw. - Siadaj i... - Urwałam na chwilę, słysząc odgłos kopyt, który po paru sekundach znów umilkł. - Słuchaj gwiazd.
- Myślisz, że pokażą ci przyszłość?
- Nie, one w ten sposób nie działają. A ja już niespecjalnie czuję się Szarą Czarodziejką, specjalistką od gwiazd. Życie nie to. Trzeba patrzeć przed siebie, nie za siebie.
- I to mówisz ty, która pewnie zapiszesz to wszystko w swoim pamiętniku i kiedyś będziesz to czytała, uśmiechając się do wspomnień?
- Tak. Chciałam sprawdzić, co na to powiesz.
- To teraz posiedź przez chwilę w ciszy i posłuchaj gwiazd.
- Mądrala się znalazł - prychnęłam. Jak miałam słuchać gwiazd, skoro te dwa zwariowane zwierzaki co chwilę przebiegały obok, tupiąc na pełny regulator i psując atmosferę?
A jednak po chwili przestałam zwracać na to uwagę...
- Tak mogłoby być już zawsze - szepnęłam do siebie.
I uchwyciłam, a raczej poczułam pytający wzrok Aeirana. No tak, zapomniałam, że nie jestem tu sama...
- Moglibyśmy tak sobie po prostu wędrować - powiedziałam z rozmarzeniem. - Bez konkretnego celu. Poznawać świat.
- Akurat ten świat już chyba znasz.
- No to jakiś inny. Jeszcze niepoznany.
- Przypominam ci, że wkrótce przeniesiemy się do Ciemności. - rzekł na to. - I będziesz ją mogła poznawać aż ci się znudzi.
- To chyba jeszcze nie to - pokręciłam głową. - Taki świat, który oboje moglibyśmy poznawać od podstaw. Czegoś takiego mi brak... Dlatego tak się zaczytywałam twoimi listami.
- Poważnie?
- Mhm... Wiesz, mam takie wrażenie, że już dziś nie zasnę. Masz jakiś pomysł na spędzenie reszty nocy?
- Jak dla ciebie? - zamyślił się. - Przetańczenie jej w Tarahieny czy gdziekolwiek, gdzie o tej porze gra muzyka?
Zachichotałam jak mała dziewczynka.
- Właściwie po co się pchać gdzieś o setki kilometrów stąd, skoro muzyka wcale nie musi być grana przez ludzi na instrumentach? - podniosłam się i zakręciłam na palcach. - Świat wygrywa własną melodię również i tutaj, co ty na to?
Zakręciło mi się w głowie i upadłabym, gdyby Aeiran mnie nie podtrzymał.
- A jak z twoim wyczuciem rytmu? - usłyszałam.
- No wiesz? Jeszcze nigdy ci na nogę nie nadepnęłam!
W odpowiedzi zakręcił mną i jeszcze raz zawirowałam bez obawy, że zaliczę spotkanie z trawą.
I może to nic niezwykłego w świecie do tego stopnia magicznym, ale przez te kilka minut naszego tańca miałam wrażenie, że rzeczywiście coś w powietrzu słychać...
- O, jest i ten twój rytm - w pewnym momencie nastawiłam ucha. - I to coraz głośniejszy.
Przyspieszyliśmy kroku gdy nasze konie wreszcie się pokazały. Zatrzymały się nieco zdziwione, przynajmniej Nindë. Która spojrzała na nas jak na wariatów i chrząknęła.
- No i czemu już nie tupiecie? - rozżalona wyplątałam się z objęć swojego partnera. - Taki fajny rytm był! Nie zdążyliśmy się porządnie rozkręcić!
- Miya... - głos klaczy brzmiał niezwykle łagodnie. - Zjadłaś jakąś jagódkę może? Albo jakieś ziółko?
- Pokrzywunia, złotko - odpowiedziałam tym samym tonem. - Naprawdę nie trzeba mnie zawijać w kaftanik i uspokajać młoteczkiem. Jestem po prostu... Chyba szczęśliwa.
Po tych słowach poczułam, że faktycznie tak jest i roześmiałam się w głos.
- Chociaż może Vanny powiedziałaby, że to zgubny wpływ księżyca - zadumałam się. - Ale co tam, obchodzę urodzinki na dzień przed nocą świętojańską, księżyc mi ponoć patronuje, więc ma prawo mieć na mnie wpływ. Zgubny też.
Uśmiechnęłam się do swoich myśli i popatrzyłam na jaśniejący na niebie sierp.
- W Starym Świecie mawiano - zaczęłam - że gdy ksieżyc jest w nowiu, to znaczy, że zasłoniła go Patronka magii, która patrzy z góry na ziemię... A przybieranie to znak, że owa Patronka powoli udaje się z powrotem do swojej siedziby. A przy okazji zabiera ze sobą ludzkie życzenia. Jeśli jej się spodobają, spełnia je gdy wraca, czyli gdy księżyca ubywa. Dlatego dobrze byłoby wypowiedzieć jakieś życzenie zanim nadejdzie pełnia...
- Ja mam jedno - Nindë zarzuciła grzywą. - Żebyś okazała odrobinkę zdrowego rozsądku.
- I kto to mówi? - odcięłam się. - To nie ja się wariacko ganiałam z No Doubtem po lesie, drąc się wniebogłosy!
- A czego ty sobie zażyczysz? - Aeiran stanął obok mnie, również patrząc na ksieżyc.
- Mogłabym wyrazić życzenie żeby Nindë nie bała się wejść do Ciemności - moim słowom towarzyszyło parsknięcie rozdrażnienia. - Ale skoro miałoby się spełnić dopiero po pełni, to się nie opłaca... Więc chyba nie mam życzeń.
- Chyba ci nie wierzę.
- A akurat powinieneś - odparłam rozmarzonym głosem. - Bo w tej chwili nie potrzebuję życzeń. Jestem szczęśliwa, pamiętasz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz