Wczoraj mieliśmy
niespodziewany nalot nowych potencjalnych ciotek-rozpieszczaczek, a
konkretnie odwiedziły nas Mezz'Lil, Shee'Na i San-Q, które postanowiły
wreszcie zobaczyć Tenariego, a przy okazji wnieść mi trochę wiosny do
herbaciarni. Lilly podcięła włosy - żeby się odmłodzić, jak sama
stwierdziła - a San przyniosła pierwiosnki! I przytargała ze sobą Neid,
tak że tego dnia miałam w Blue Haven nadwyżkę dzieci. I wcale mi to nie
przeszkadzało.
Na początek oblałyśmy nadejście wiosny sporą ilością herbaty (nawet
San!), a potem dziewczyny zachwycały się co już u nich rozkwitło i jak
już ciepło... Ech, ciepluchy-piecuchy jedne! A potem zaczęło się
szaleństwo... San zapłonęła chęcią śpiewania karaoke, a ponieważ ja
chrypiałam, wszystkie postanowiły mi pośpiewać na pocieszenie. A raczej
wydrzeć się chóralnie na cały regulator... Sytuację - i moje bębenki
przy okazji - uratował Ten-chan, który wyłączył wieżę z kontaktu.
A potem San i Shee'Na odkryły co też ostatnio znajdujemy w Szafie i
przyłączyły się do nas w poszukiwaniu więcej! Czy te przebieranki są
zaraźliwe? Nie powiem jak wszyscy w rezultacie wyglądaliśmy, bo mnie
atak śmiechu łapie, wspomnę za to, że odegraliśmy potem zupełnie
zaimprowizowane przedstawienie. Przytomnie włączyłam kamerę, będę miała
co oglądać gdy mi się nastrój pogorszy. Bo nasze wygłupy chyba przebiły
wszystko... albo prawie wszystko.
Poważnie, wszystkie cztery szalałyśmy jak dzieciaki i było to coś, czego
chyba nam wszystkim brakowało. A Ten-chan i Neid siedzieli na kanapie i
patrzyli na nas ze zdziwieniem, jakby to oni byli starsi i mądrzejsi...
Dlaczego takie okazje nie zdarzają się częściej?
Jutro Shiroaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz