Xemedi-san niewiele mówiła, a jedynie wodziła za mną wzrokiem znad swojej filiżanki.
Już od godziny.
Jak ja tyle wytrzymałam?
- Co jest? - wypaliłam wreszcie zanim do reszty straciłam cierpliwość.
- A coś się stało? - zapytała jak gdyby nigdy nic. - Bo sprawiasz
wrażenie jakbyś chciała mnie o coś spytać, tylko jakoś nie możesz się na
to zebrać.
- Ja?!
- A kto, ja?
- No, na pewno nie ja się przez godzinę czaję i wyczekuję aż...
- Aż co? - podchwyciła z promiennym uśmiechem.
Zrezygnowana klapnęłam na krzesło obok niej.
- Wykańczasz mnie psychicznie, wiesz? - westchnęłam. - Dobra. O co się spodziewasz, że zapytam? O Kryształy Niebios?
- Ha! - klasnęła radośnie w dłonie. - A oto i pierwsza myśl jaka chodzi ci po głowie! Spróbuj zaprzeczyć!
- Jeśli już, to raczej zastanawia mnie dlaczego tak chcecie mnie w to mieszać. Ty z jednej strony, z drugiej Lex...
- Jesteś niewdzięczna - udała zmartwienie. - Znaleźliśmy ci opowieść, a ty nas tak...!
- Słuchaj, co innego jest obserwować jak opowieść się toczy, a zostać
do niej wepchniętą! - zaprotestowałam. - Mam brać udział w czymś, w czym
być może nie ma dla mnie miejsca?
- A teraz ty słuchaj. Jeśli się tym nie zajmiesz, kryształy znajdzie END albo Omega. Chcesz tak?
Tu mi ćwieka zabiła. Nie chciałam.
- To co, mam je znaleźć na złość wam?
- Im, Miya-san. Ja tych kryształów nie szukam. A wśród nich zawsze znajdą się tacy, którzy zechcą zawładnąć czasem światów...
- Dárce powiedział, że END nie zrobiłby czegoś takiego - przypomniałam sobie.
- A ty słuchasz kogoś, kto pierwszy cofnąłby czas, gdyby tylko miał
sposobność - roześmiała się Xemedi-san. - Ale Kryształy Niebios nie od
początku były kluczem aktywującym trzy klejnoty złączone w jedno.
- To znaczy? - spytałam z zaciekawieniem, zapominając, że mnie to nie obchodzi.
- Były znane tylko jako kamienie dające magiczną moc każdemu, kogo
sobie wybiorą - wyjaśniła. - Ich dodatkowe właściwości odkrył zupełnie
przypadkiem pewien mag-uczony z Kyo Shitei...
- Z... Kyo Shitei? - wyjąkałam. - Nie wiedziałam, że ta opowieść ma swój początek w Starym Świecie!
- Widać nie czerpiesz z tych samych źródeł co ja - uśmiechnęła się
niewinnie. - To było jeszcze zanim Stary Świat został zamknięty i
przeszedł do historii.
- Nieludzko dawno temu.
- Nieprawdaż? W każdym razie uczony odkrył i przestraszył się tego,
czego możnaby dokonać mając taką moc, dlatego postanowił nie dopuścić by
kryształy zostały nieodpowiednio wykorzystane. Powierzył je trójce
ludzi, na których najbardziej polegał, i polecił im rozrzucić je po
światach...
Siedziałam cicho, nie przerywając. Co mi zostało, mogłam równie dobrze dosłuchać do końca.
- Jeden z tych ludzi nie chciał się rozstawać ze swoim kryształem,
który wybrał go na swojego opiekuna i dał mu moc... Władzę nad ogniem.
Człowiek ten wędrował po różnych domenach, wypróbowując swoje nowe
umiejętności...
- A gdzie się pojawiał, niebo nad nim płonęło - dokończyłam na wpół świadomie.
- O! A jednak coś tam już wiesz! Obłudnico jedna ty.
- Czy mam przypuszczać, że był między innymi na Złocistych Wzgórzach? - zignorowałam jej przytyk.
- Nie mam nic przeciwko. Ale w końcu zamieszkał na stałe w sąsiedniej
domenie, w miejscu zwanym Shiroaki. Jak się pewnie domyślasz, kultura
przejęta od wysp Hon, język ten'pei w użyciu... - ciągnęła. - To mu
się spodobało i związał się z wysoko postawionym klanem Zaćmienia Słońca.
- Który to klan połakomił się na kryształ?
- Cóż, facet im go przekazał w swej ostatniej woli. I mają go do
dzisiaj... Choć niekoniecznie prawidłowo go używają. Przynajmniej z
punktu widzenia 'tych dobrych'.
- END już o tym wie?
- A kto miał im powiedzieć? Ja? - zachichotała Xemedi-san, która nigdy
szczególnie nie poważała swoich pracodawców. - Ale prędzej czy później
znajdą pewnie to miejsce, nad którym płonie niebo...
- Wszystkie trzy kryształy tak działają?
- Nad jednym z nich niebo raczej świeci... Ale ten już ma Omega. A z trzecim to nie będzie tak łatwo, o nie...
- Skoro tyle wiesz - mruknęłam - to może powiesz jeszcze, na czym polega
to wybieranie sobie ludzi przez kryształy? I przekazywanie mocy?
- Na to pytanie może ci odpowiedzieć jedna osoba - Poszukiwaczka
Tajemnic wyjęła ze swojej torby notesik i zajrzała do niego w celu
przypomnienia sobie szczegółów. - Obecna opiekunka kryształu... O, już
mam: Kusanagi Hikari-san. Z klanu Zaćmienia Słońca, jak się pewnie
domyślasz.
- A skąd przypuszczenie, że wybiorę się ją o to pytać? - prychnęłam.
- Skoro twoje zainteresowanie wreszcie się obudziło - Xemedi-san dopiła swoją herbatę. - to dlaczego miałabyś tego nie zrobić?
- Bo nie przepadam za ogniem, chyba wiesz!
- Wiem, wiem. Ale ryzyko powinno choć trochę kusić, może się mylę? -
odstawiła filiżankę i poczochrała czuprynę Tenariego, który właśnie się
zbudził i zaczął latać po herbaciarni.
- Ja mam tu bardziej ryzykowne zadanie - mruknęłam, patrząc na niego. - Przyzwyczaić tego urwisa wreszcie do chodzenia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz