- Czego właściwie się tu ode
mnie oczekuje? - w pytaniu Tarquina była jakaś natarczywość, ale
przeczył jej zrelaksowany, nieco drwiący uśmiech na jego twarzy.
- Czemu mamy czegoś od ciebie oczekiwać? - Djellia odwzajemniła uśmiech. - Jesteś tutaj gościem zupełnie nieoczekiwanym.
- Gościem - powtórzył. - Nie mam więc żadnej określonej roli?
- Nie nas powinieneś o to pytać - zaczęłam tracić cierpliwość. - Na tym
statku rządzi Lona, to z nią musisz się najbardziej liczyć, jeśli masz
tu zostać.
- Dlaczego właściwie mam tu zostać? - podchwycił natychmiast. -
Zabraliście mnie od tego, co było dla mnie najważniejsze, a teraz
twierdzicie, że nic wam po mnie.
Nie spytałam, co postrzegał jako najważniejsze dla siebie. Miałam kilka
domysłów, ale niekoniecznie pragnęłam wiedzieć, który jest właściwy.
Jakoś trudno mi sądzić, by ten facet stał się przez to mniej dziwny w
moich oczach (może też powinnam sprawić sobie takie okulary?).
- Tam i tak miałbyś przechlapane - przypomniałam. - Albo od Aurelii, albo
na zawsze pozostałbyś jaszczurką. A tak możesz popracować nad
odzyskaniem mocy.
- Po co? Czy nie będziecie tak czy inaczej patrzeć mi na ręce? - rzucił
nadal z tym samym uśmiechem, ale nie oczekiwał odpowiedzi.
Nie wiem czy potem rozmawiał z Loną i czy ta rozmowa okazała się
bardziej owocna. Na razie niewiele się odzywa i przygląda się nam jak
ciekawym obiektom badań. A może i nieciekawym, ale coś musi robić, żeby
się nie zanudzić.
W ogóle natomiast nie odzywa się Taranis. Nie odpowiada nawet na
zaczepki Ellila - nie obliczone właściwie na zdenerwowanie go, a
bardziej na rozruszanie - ani nie wtrąca się do kierowania statkiem.
Albo jednak nie doszedł jeszcze do siebie, albo nad czymś głęboko duma i
na nic nie zwraca uwagi.
Drugą taką przygaszoną jest, o dziwo, Leesa. Chociaż tu zauważyłam pewną
prawidłowość - najbardziej zamyka się w sobie kiedy ja jestem w
pobliżu. Djellia kręci głową nad dziecinnością jej zachowania, ale
niczego nie wyjaśnia. Czuję, że powinnam z nimi porządnie porozmawiać,
ale nie jestem w stanie przewidzieć czy uda mi się to zanim dotrzemy do
świata J - i obu bogów, którzy jakoś nie wykazują entuzjazmu - czy
trzeba ją będzie odłożyć na nieokreślone "potem".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz