- Możesz to powtórzyć?
- Mogę - odpowiedziała cierpliwie Brangien. - Tenari nie chce wracać, więc ty możesz jechać do niego.
Usiadłam w fotelu, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Jak to ja mogę? - zapytałam. - Czy Maeve dała znać gdzie się znajdują?
- Napisała, że na pewno trafisz bez trudu - wzruszyła ramionami moja
przyjaciółka, a ja zaczęłam wyklinać w duchu tę nagłą niefrasobliwość
jej siostry.
- Wiesz co? Pokaż ty mi tę wiadomość.
- Geddwyn ją gdzieś ma - ściągnęła mnie energicznie z fotela. - Chodź, poszukamy.
Przeszłyśmy prawie całe Teevine zanim w końcu znalazłyśmy ducha wody w
jego własnym pokoju. Leżał z nogami na poduszce i słuchał jakiegoś
skrzyżowania rocka z orkiestrą symfoniczną. Nawet mi się to wydało
znajome.
- Do raportu, braciszku! - zawołała Brangien, wytrącając go z zamyślenia.
- Cześć wam, śliczne jesteście, co znowu zrobiłem?
- Jeszcze nic. Pokaż Miyi ten liścik od Maeve, OK?
Przeczytanie listu wywołało we mnie jeszcze większą konsternację. Maeve
pisała, że Tenariemu bardzo się tam podoba - gdzie, u diabła, gdzie? -
że jest prawdziwym małym odkrywcą i że jego niechęć do odzywania się
może wynikać z jakiejś blokady psychicznej, więc czekają na kogoś, kto
potrafi się jej pozbyć. Zatkało mnie.
- No widzisz, jesteś złą matką - podsumował lekko Geddwyn.
- Za pozwoleniem, złym czym? - spojrzałam na niego spode łba. - Choć
może i faktycznie coś ze mną nie tak, skoro zabierają mi dziecko i
dowiaduję się o nim wszystkiego ostatnia, bo nie otrzymuję wieści
osobiście.
Zerknęłam jeszcze raz na wiadomość. Była opatrzona błękitną pieczęcią ze
znakiem runicznym. Gdzieś w umyśle zapaliło mi się jakieś światełko,
ale równie szybko zgasło. Ech, ta moja krótka pamięć...
- Dobra, jeśli Maeve chce żebym się bawiła w quest, to pomyślę nad tym - mruknęłam.
- A nie myślisz, że młody może nie chce wracać z zemsty? - uśmiechnął się Geddwyn jak głupi do sera.
- Że co?!
- Tyle razy go zostawiałaś na jeszcze dłużej, ma prawo się teraz
odegrać, nie? - wyraźnie świetnie się bawił, omal nie wpędzając mnie w
załamanie.
- Dobra, poddaję się - uniosłam w górę obie ręce - Jestem złą... no. Ale na razie jestem zbyt rozdygotana żeby się pchać sama nie
wiem gdzie.
- Dreszcze masz? Ty przypadkiem chora nie będziesz? - zaniepokoiła się Brangien.
- Raczej nie... To mało fizyczne rozdygotanie - westchnęłam. - Ale może gorąca herbata i gorąca kąpiel coś pomoże.
- Jeśli ma to podłoże duchowe, lepiej napisz gorącą scenę miłosną - Geddwyn nie ustawał w dokuczaniu mi.
- Tak, jasne - prychnęłam. - Wszystkim się osobowości wykręcają. Aeiran
spuszcza z powagi, Maeve robi się beztroska, a Miya pisze gorące sceny
miłosne?
- A co, powinienem był zaproponować, żebyś raczej wzięła w jakiejś udział?
- Milcz, bluźnierco. Idę do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz