Nadal jestem senna.
Sylwester przeciągnął się do dwunastej w południe i w międzyczasie udało
mi się przespać ze cztery godzinki. Teraz to się mści.
Krążę między mieszkaniem a Blue Haven, w ciepłym szlafroku i ciepłych
kapciach, robiąc sobie coraz to inne herbatki, ale głównie leżę. I
słucham romantycznej muzyki. O, bogowie... Takiej najbardziej
usypiającej w dodatku. I czytam ciągle przychodzące kartki noworoczne.
Od Xemedi-san z rodzinką. Od Akane i jej sióstr. Od Tenki, z którą
koresponduję zażarcie, żałując, że nie dogadałyśmy się jak należy w
sprawie jej (nie)obecności na balu - ale wtedy trudno się było dogadać z
istotą tak niewiele łapiącą z rzeczywistości jak ja... Swoją drogą,
ciekawe czy teraz, kiedy już nie wzdycham z żalu, będzie to łatwiejsze,
czy może będę zbyt zajęta - wzdychaniem z zachwytu? Bo chyba coraz
bardziej sobie przypominam jak to jest... A tak na marginesie, dostałam też kartkę
od Lexa i Sheril. Nie dość, że oni nigdy wcześniej nie wysyłali mi życzeń, to jeszcze jedną od obojga? Czy ja o czymś nie wiem?!
Do tego list od podekscytowanej Vylette, z którą się przecież widziałam
na balu. Pisze, że wpadła na genialny pomysł i gdy będę miała czas, muszę, ale to muszę
przyjechać do Arquillonu, żebyśmy mogły ów pomysł obgadać. Trochę się
boję, ale skoro nie domaga się natychmiastowego przybycia, zdążę się
przygotować na wszystko. Mam jeszcze z miesiąc, dopóki się nie wyśpię.
Natomiast Pai Pai i Shee'Na zawiadomiły mnie, że dzięki tamtemu
fatalnemu wysadzeniu góry w powietrze mają teraz dostęp do nowych,
niepoznanych dotąd obszarów, odkryły właśnie jakiś legendarny artefakt i
mogę częściej przyjeżdżać by robić im tam demolki. Ja?! Doprawdy...
Długo nie będę mogła się tam zjawić bez ukłucia w duszy na myśl o Kenjim
i tej małej androidce. Zresztą w Srebrnej Domenie niemal wszystko
jest legendarne, nie mają się co tak ekscytować.
Za to ani śladu Maeve i Tenariego. Próbuję się jeszcze nie niepokoić.
I mam niejasne wrażenie, że zapomniałam o czymś, o czym absolutnie powinnam pamiętać. Nie wiem tylko, o czym ani dlaczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz