- Aeiran, mogę o coś spytać?
Z pewnym trudem wrócił myślami do rzeczywistości.
- Zanim się tu przenieśliśmy... Wiedziałeś gdzie jestem i że coś mi grozi, prawda? Tak szybko przybyłeś pod wieżę...
Nie odezwał się, posłał mi tylko gorzki uśmiech.
- I to nie był pierwszy raz. Znalazłeś mnie w samą porę choćby w Shiroaki, które jest przecież w innej domenie, daleko...
- Międzysfery nie mierzy się kilometrami, sama wiesz - wreszcie
zdecydował się odpowiedzieć. - A ja muszę wiedzieć jak cię znaleźć, skoro
mam być przy tobie jeszcze przez kilka miesiecy.
- To działanie przysięgi?
- Można to tak nazwać... - zamyślił się. - Mówiłem ci kiedyś, że to nie
była taka zwykła przysięga i nie wystarczy takie zwykłe zwolnienie mnie z
niej. Właśnie dlatego.
Skinęłam głową, ale nie zamierzałam kończyć rozmowy.
- No, to teraz powiedz, co tobie leży na wątrobie.
Aeiran spojrzał na mnie pytająco, mrugając ze zdziwieniem.
- Uobecnij wreszcie trochę swój wzrok! Od kiedy pożyczyłam ci tę
książkę, jesteś jakiś nieswój... Coś się stało?
- Te opowieści grzebią mi w pamięci - skrzywił się. - Zepchniętej głęboko na dno umysłu.
- W pamięci? Dlaczego?
- Chcesz wiedzieć? - na moment odwrócił wzrok, ale wziął do ręki księgę od Egila i otworzył w zaznaczonym miejscu. - A
padając od potęgi tych, po których stronie słuszna racja była, przeklął
ten świat, roztaczając wokół niego mrok wszechobecny i w tym mroku
więżąc tych, którzy pozostali. Jak myślisz, o czym to traktuje?
Chwilę przetrawiałam ten fragment w swoim umyśle.
- O tym, jak powstała Ciemność - odpowiedziałam z namysłem. - I być może... Jak wy się narodziliście?
- Z tej książki wynika, że któryś z tutejszych bogów miał dość tych
głupich walk z demonami i chciał wyrwać się z tego wymiaru - zaczął
Aeiran powoli. - Zbuntował się z widocznym rezultatem... A z mroku,
którym odgrodził Jasność od międzysfery, powstała dziewiątka nowych
bóstw i nowy świat.
Zadumałam się, bo coś mi zaczęło świtać.
- Czy zaistnienie DeNaNi też odgrodziło w ten sposób Ciemność od reszty domeny?
- Dlaczego pytasz?
- Bo mieszkańcy mawiają, że kiedyś bogowie strzelili gola, który
rozerwał siatkę bramki i sięgnął poza boisko. Pewnie sami do końca nie
są świadomi sensu tych słów, ale jeśli ten gol został wystrzelony stąd?
- Jak to sobie wyobrażasz? - zdradził wreszcie jakieś zainteresowanie.
- Czekaj, czekaj - zaczęłam gorączkowo rozglądać się w poszukiwaniu
czegoś do pisania. W końcu pobiegłam do swojej komnaty i przyniosłam
kartkę z mojego tymczasowego pamiętnika.
- Przypuśćmy, że to jest Jasność - narysowałam na kartce iście
artystyczne kółko. - Jedno bóstewko buntuje się i roztacza dokoła
Ciemność - dokoła narysowałam kolejne. - A zatem przypuśćmy, że pozostali
chcieli się przez nią przebić i jakoś im się to udało... Tworząc przy
tym kolejny świat - trzecie kółko powstało, co razem dało coś w rodzaju
pawiego oczka. - I dlatego też dzisiaj musimy tu siedzieć.
- W porządku - Aeiran skinął głową. - Czyli swoje kroniki DeNaNi możesz
właściwie zacząć od Jasności, na to wychodzi. Ale jak nam to pomoże?
Tu się trochę zawahałam.
- Skoro tamtym się udało, to jakiś sposób być musi - mruknęłam. - Na
pewno wyszli stąd dzięki energii Słońca, tak jak my przenieśliśmy się
tutaj...
- Ale w drugą stronę nam się nie udało - przypomniał.
- Może niewłaściwie się do tego zabraliśmy? - zasugerowałam. - Skoro
Słońce jest źródłem zasilania, ochrony i światła, to czemu nie miałoby
być portalem? Im szybciej je rozgryziemy, tym lepiej!
- Jeszcze niedawno marzyłaś, żebyśmy wyrwali się gdzieś, gdzie żadne z
nas jeszcze nie było - w głosie Czasoprzestrzennego pobrzmiewało
zmęczenie. - A teraz nie korzystasz z okazji, tylko próbujesz uciec.
Odrzucił głowę w tył, zanosząc się bezgłośnym śmiechem. Nie wiedzieć
dlaczego, czułam w nim zrezygnowanie... i ból? Chciałam jakoś dodać mu
otuchy, ale w tej chwili jakby przypomniał sobie, że tu jestem i
spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi.
- Cholera - syknął. - Co też ja... Zostaw mnie samego, dobrze?
Kiwnęłam głową, a w jego oczach pojawiło się zaskoczenie, gdy
przejechałam mu dłonią po włosach. Wyszłam z pokoju ze świadomością, że
nie jestem pilnowana (no, chyba że przez Thedrę) i mogę trochę
pozwiedzać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz