Na widok Yori najzwyczajniej
w świecie rzuciłam się jej na szyję, wskutek czego przewróciłyśmy się
obie i wpadłyśmy do rzeki. Skąd ta rzeka? A, marzył mi się sen
wiosenny... Tyle że w rezultacie oczywiście dokoła był śnieg, a woda
lodowata. Ja zdecydowanie NIE UMIEM kontrolować swoich snów.
- Z tobą to się nie można nudzić, Miya-chan - zachichotała Yori, gdy
już wychlupałyśmy się na brzeg. O dziwo, nie przybrała swojej
"służbowej" postaci, która zawsze mnie onieśmielała.
- A ja się tak bałam, czy uda mi się ciebie spotkać - wyznałam. - Nie
dość, że siedzę uwięziona w wmiarze bez żadnego wyjścia, o którym bym
wiedziała, to jeszcze sny mi szaleją. Żebyś ty widziała jakie wczoraj
miałam... Zeszłabyś ze śmiechu.
- Bez wyjścia? To gdzie cię zaniosło?
- Ano, bez. Jesteś moją jedyną łączniczką z resztą multiwersum - pokiwałam głową. - Długa historia o wojnie bogów z demonami...
- Jeszcze jedna? - skrzywiła się Śniąca. Parsknęłam śmiechem - ta dziewczyna chwilami myślała całkiem jak ja.
- Tak, jeszcze jedna - wyszczerzyłam zęby. - I tym razem istotna, bo
bóstewka zdołały jakoś zwiać z tego wymiaru, a tajemnicę jak to zrobić,
zabrały ze sobą.
- Małpy - skomentowała. - A demonki się jakieś ostały?
- Ani pół kawałka, czyli albo też zwiały, albo umarły z nudów. A dlaczego pytasz?
- Bo jest taki mały światek, który podobno stworzyli jacyś bogowie by w nim przeczekać pościg demonów...
- Chyba o nim słyszałam, ale nigdy nie byłam - zamyśliłam się. - Sugerujesz, że to mogli być ci sami?
- Nie wiem. Bywam tam niekiedy, ale bogowie już raczej dawno się
stamtąd wynieśli. Teraz jest tam zatrzęsienie istot wszelakich, tylko
nie boskich.
- Skoro się wynieśli, to nawet pasuje do tych moich - przewróciłam oczami. - Takie jakieś całkiem bez korzeni istoty.
- Nie wiedzieli, co tracą - dodała Yori. - To co, oprowadzisz mnie po tym twoim wymiarze?
- Jedno pytanko odnośnie Śnienia, Yori-chan - zaczęłam, gdy
spacerowałyśmy po rynku w blasku Świętego Słońca. - To nam się tylko śni,
czy naprawdę tu jesteśmy?
Yori obdarzyła mnie spojrzeniem jeśli nie przemądrzałym, to w każdym razie bardzo takiemu bliskim.
- Słońce cię grzeje? - zapytała.
- Nawet nie chcesz wiedzieć jak bardzo. Ono jest antydemoniczne.
- No to widzisz. Jakbyś pojawiła się w rzeczywistym świecie jako
wyłącznie wytwór swojego umysłu, wszystko by przez ciebie przenikało. A
zakładam, że nie wyszkoliłaś się nagle w tworzeniu sobie sennej
projekcji, bo inaczej byś mi się pochwaliła.
- Akurat bym umiała - żachnęłam się.
- No to co mi za pytania zadajesz, laiku? - dała mi kuksańca.
- Bo tęsknię - westchnęłam. - Bo nie mogę wpaść do prawdziwej
herbaciarni Blue Haven, podczas gdy ty możesz się nawet w tej chwili
przenieść do prawdziego Tokio.
- A nie możesz wyjść tak samo jak weszłaś? - zatroskała się Śniąca.
- To właśnie nie jest takie proste. Wiem, że to ich Słońce jest czymś w
rodzaju portalu, ale nie wiem jak go uruchomić, żeby działał w drugą
stronę.
- Na pewno musi być coś, co go uruchamia.
- Jeśli bogowie nie zabrali tego ze sobą, to pewnie jest w ich dawnej siedzibie. A tam nie mam szans trafić.
- Słoneczko ci nie pozwoli?
- Gorzej. Aeiran mnie zabije.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz