26 XII

Przesilenie już minęło, a my nadal na Rozdrożu. Tak miło się tu mieszka.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żebym regularnie wpadała do domu, szykować prezent dla Tenariego. Jubilat zastrzegł sobie, że ma być pięciokątny - może dla równowagi z niemal okrągłą herbaciarnią, a może po to, żeby było więcej ścian, po których można malować. Tymczasem Vanny i Ivy przekopują się przez strych w poszukiwaniu jakichś ciekawych elementów wyposażenia, żeby dorzucić je do prezentu. Samo hodowanie nowego prywatnego wymiaru jest dość czasochłonne, jednak większym problemem może okazać się dostrojenie go do przyszłego właściciela. Trochę żałuję, że nie mam pod ręką Xelli-Mediny, tak na wszelki wypadek, ale Aeiran obiecał, że mogę na niego liczyć, jeśli będzie trzeba.
Co jeszcze...? Zimowy piknik? Odbył się, a jakże! Jak należy, z grzanym winem i ciepłą herbatą, i mnóstwem słodyczy z cynamonowymi ciastkami na czele. Była również ślizgawka - rozgwieżdżona, jak to na jeziorze wypełnionym gwiezdnym pyłem - i drużynowe lepienie bałwana, zakończone spektakularnym zwycięstwem Cuana i dzieciaków. Nikt nie wiedział dokładnie, co ich bałwan przedstawia - miała to być istota, jaką kapitan drużyny widział w jednym ze światów, które zwiedził, ale Tenari i Ivy dołożyli sporo od siebie - lecz efekt końcowy... robił wrażenie. Cuan zadbał też o latawce z przywiązanymi do nich latarenkami - zrobił ich mnóstwo i jakoś tak zdołał nimi zdalnie sterować, że pod koniec pikniku powlatywały w różne portale, żeby zanieść światło innym światom, w których noc zwyciężyła dzień.
I wygląda na to, że na koniec roku odbędzie się powtórka z rozrywki, bo Disa jest rozżalona, że cały piknik przespała. Nic nie poradzimy - manipulacje czasem i zmienianie jej ciała zajęły Aeiranowi prawie tydzień, który spędziła całkiem wyłączona - ale co tam, skoro przed nami jeszcze sylwester. Może nawet z łabędziem.
Disie można dać teraz na upartego dwadzieścia lat - na więcej Aeiran się nie poważył nawet będąc w nastroju do wyzwań - i prawdę mówiąc nie zmieniła się wiele. Trochę wyostrzyły się jej rysy. Trochę urosła. Bardzo urosły jej włosy. Gdyby była całkowicie człowiekiem, zmiany byłyby pewnie bardziej widoczne, ale ta domieszka elfich genów, do których uparcie się nie przyznaje, robi swoje.
Ona i Cuan zostaną na Rozdrożu do końca roku; potem zamierzają pokręcić się znów po DeNaNi, przynajmniej dopóki nie wpadną na jakąś kolejną Pannę u Studni i nie wyruszą na nową wyprawę. Edge i Theaia wrócili już do swojego świata, zapewniwszy mnie na pożegnanie, że jeszcze ich kiedyś zobaczę. To trochę straszne, ale asystentka okazała się równie enigmatyczna jak jej szef i równie wszystkowiedząca. Udusiłabym na miejscu, ale nie wypadało.
W styczniu zamierzam zaszyć się na Krawędzi i to moje ostatnie słowo. Ukryję się przed wszystkimi nowymi wyzwaniami w blasku świec (kto wymyślił te świecie? Już nie pamiętam, ale chyba ja, bo Aeiran raczej zapala lampy), w szumie morza i u boku Aeirana, który już zapowiedział, że nikt i nic mnie stamtąd nie porwie. I bardzo dobrze.

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zimowy piknik w sylwestra obowiązkowo z labedziami. Nie ma innej możliwości.

    No i oszywiscie, ze zobaczymy ich ponownie. Raz, ze świat chce zobaczyć, dwa, chce zobaczyć moj kolejny otp :'DDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...Po naszej wczorajszej rozmowie i chciałabym, i boję się zapytać, który konkretnie OTP masz na myśli :'D

      Usuń
    2. Hahah, nie no, chodziło mi o ten którym mnie nęciłaś sto lat temu, chyba nie zapomniałaś? :P

      Usuń
    3. Właśnie nie zapomniałam, dlatego chciałam się upewnić czy nie zmieniłaś zdania albo coś >D

      Usuń