Drogi pamiętniczku, nie sądź, że skoro tak rzadko do ciebie zaglądam, to znaczy, że nic nie robię.
Ja tylko stopniowo acz skutecznie wariuję...
Podejrzewam, że przyczyną jest zbyt duża ilość czytanych naraz ksiąg
magicznych. Nie, nie czarno-magicznych ze szczególnym ukierunkowaniem na
okrutne ofiary. Wręcz przeciwnie - odczynianie, odklinanie,
odczarowywanie...
Obiecałam Vanny, że pomogę jej znaleźć sposób na pewną klątwę, ale już
po fakcie uświadomiłam sobie, że nie bardzo wiem, od czego zacząć. Nawet
się niespecjalnie znam na zaklęciach, a co dopiero na odklęciach! Cóż, w
pewnych sprawach należy robić, co się da, a nie robić wymówki... Choć
to akurat byłaby bardzo prawdziwa wymówka.
W każdym razie wymogłam na Kilmeny żeby mi udostępniła główny katalog,
ten, do którego należy się podpiąć i zanurkować w nim jak w wirtualnej
rzeczywistości. Albo w międzysferze, jeśli już mam porównywać. Tyle że
międzysfera raczej nie ma przede mną tajemnic, naomiast w tym katalogu
od razu się zgubiłam.
A kiedy po jakimś czasie zaczęłam wreszcie pojmować jak działa...
Zobaczyłam te ogromne ilości informacji, które przytłoczyły mnie
bardziej niż gdy widziałam je ułożone na bibliotecznych półkach... Nie
ma się co dziwić, do widoku książek nie tylko jestem przyzwyczajona, ale
też sprawia mi niezmierną radość. Ale to?! Siły Wyższe, miejcie litość
nad nieszczęsną istotą Chaosu, która i tak rzadko się do Was modli, więc
bądźcie jej wdzięczne, że na codzień macie spokój...
...Tak. Czy ja już pisałam, że zaczynam wariować?
Zmęczona jestem jak rzadko kiedy. Chyba przyciągnę... Znaczy, zaproszę Vanny do siebie i pogadam sobie z nią od serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz