Wielki dysk z ustawionymi na
powierzchni pudełkowatymi budyneczkami wisiał nad nie znanym mi
światem, a jednocześnie jakby poza nim. Przypominał mi w tym trochę
Faile Grande, Yin'gian i inne Górne Wyspy, które tkwiły sobie w
przejściu z DeNaNi do najbliższego świata, Veraldy... Ale przede
wszystkim przywodził mi na myśl tacę z kolorowymi klockami, które
poustawiało jakieś dziecko.
No dobrze, ta potężna góra z równie potężnym wodospadem, u stóp którego
błyszczało jezioro, trochę psuła to wrażenie. Stała dumnie na środku
dysku i każda rozsądna osoba nazwałaby ją nielogiczną. Nie dość, że
wodospad brał się właściwie znikąd, to jezioro wydawało się głębokie...
Tak głębokie, że dysk powinien co najmniej przeciekać. A ja się tylko
zachwyciłam.
Tam właśnie pojechałam z Kaede, zanim zabrał mnie do Pieśni. Już na
Północy naszej domeny, co oznaczało, że podróż zje nam trochę więcej
czasu niż powinna.
- Co to za miejsce? - nie mogłam nie spytać.
- Trafiłem tu podczas jednej z podróży z Geddwynem-sensei - odpowiedział
niechętnie; widać było, że wolałby mi czegoś nie ujawniać. - Ta góra
była wtedy sucha jak pieprz, a ludzie... - zacisnął na chwilę zęby. -
Zdesperowani.
Nie chciał już mówić więcej, po prostu zsadził mnie z konia, a sam
ruszył ku najwyższemu z klocków... Przepraszam, z domów; takiemu bez
okien, a za to z tarasem. Nie zostałam jednak sama, bo mieszkańcy
zauważyli nasz przyjazd i zaczęli się kłócić, kto mnie ugości w swojej
siedzibie. Wszyscy byli bladzi, chudzi i nosili plecaki ze skrzydłami -
to ostatnie oznaczało, że nie spędzali całego życia na tej dziwnej
"wyspie". Nawet nie słyszeli, jak próbowałam ich rozdzielić, ale w końcu
wszyscy pozostaliśmy na zewnątrz, w pobliżu jeziora. Wodospad huczał
donośnie, ale nie zagłuszył mojej ciekawości odnośnie tego miejsca. Nie
przeszkadzał też, kiedy tę ciekawość zaspokajałam.
- Trzeba było zabrać mnie ze sobą - powiedziałam później do Kaede, nie
kryjąc uśmiechu zadowolenia. - Może wtedy nie usłyszałabym aż tyle.
Zesztywniał, z jedną nogą w strzemieniu.
- Co oni tu robią, atrakcję turystyczną?! - warknął. - A ty też jesteś dobra. Noelle ich tak nie wypytywała!
- Taka historia faktycznie zrobiłaby wrażenie na turystach -
uśmiechnęłam się, niezrażona. - Legenda o złym demonie góry, który kazał
sobie przyprowadzać dzieci o nadprzyrodzonych zdolnościach, żeby je
potem pożerać. Dreszcz emocji gwarantowany.
- Tam na dole, całkiem niedaleko, podobno mieszkają potężni magowie -
zjeżył się chłopak. - A nigdy się tym nie zainteresowali. Siedzieli tam z
podwiniętymi ogonami.
- Ale teraz już nic nikogo nie zjada, prawda? - nie dałam mu spokoju, choć bardzo tego chciał.
- Nie zjada - powtórzył i nagle roześmiał się ostro. - Teraz mają tu azyl, oazę i sanktuarium. I ten szpanerski wodospad.
- I przyjeżdżasz tutaj, żeby się upewnić, że żadne niezwykłe dziecko już
nie będzie cierpiało? - zadałam ostatnie pytanie, siedząc już na koniu. -
Czy może im zazdrościsz tego spokoju? Zawsze już będziesz ich tak
strzegł?
Kaede westchnął ciężko i poderwał Ayomide do lotu tak gwałtownie, że omal nie spadłam.
- Słuchaj, nie jestem odpowiednim partnerem do głębokich rozmów - uciął stanowczo. - Robię to, co uważam, że muszę robić, i tyle.
Nie naciskałam już. Trzymając się go mocno, spojrzałam niepewnie w dół,
pod dysk. Tam też stała klockowata budowla, ale kilkupoziomowa i
bardziej skomplikowana.
- A co tam jest? - zainteresowałam się, próbując przyjrzeć się uważniej,
zanim konstrukcja zniknęła nam z oczu. Chyba była biała... Kaede zdążył
jeszcze zerknąć w dół.
- Nie mam pojęcia - stwierdził. - Nigdy wcześniej tu tego nie było.
- Zabrać cię gdzieś jeszcze? - zaproponował, całkowicie z własnej inicjatywy, gdy już wróciliśmy na Zachód.
- I tak już straciłam dzień - pokręciłam głową. - Nie żebym żałowała, że
akurat tak go spędziłam, ale... Pora już przestać się zachowywać, jakby
czas się zatrzymał.
Mówiłam tak, a w głębi duszy tęskniłam do tego, by znów zobaczyć DeNaNi.
Tylko że gdybym już się tam znalazła, pragnęłabym jednocześnie spotkać
się z Claydem, z Mezz'Lil i Shee'Ną, zobaczyć Solen i eksplozję jesieni w
lasach. Jednak zapowiadane obskoczenie paru miejsc musiało jeszcze
chwilę poczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz