- Jak dla mnie wygląda to
raczej na ekran - oceniłam, przyklejając nos do szyby wystawowej. Niemal
kwadratowa powierzchnia, otoczona czarną ramą ze zdobieniami, była
matowa i niczego nie odbijała.
- Skoro ci mówię, że zwierciadło, to znaczy, że zwierciadło! -
obruszyła się Pai Pai. - Nie po to tłum znawców nad tym debatował, żeby
teraz przychodził taki laik i to kwestionował!
- Ale tu nie napisali, że zwierciadło - Brangien przyjrzała się
tabliczce przy gablotce. - Tylko, że nieznany obiekt, pochodzący
najpewniej z innego świata.
Pai Pai przeczytała napis i najeżyła się jeszcze bardziej:
- Po prostu sami nie wiedzą, co mówić, żeby brzmieć wiarygodnie. Mogłam to gdzieś opchnąć i zgarnąć kokosy, ale nie! Lepiej
przekazać do muzeum, prawda? Obsypali mnie i Shee'Nę pochwałami, a i
tak na nic się nam to nie przydało.
- To wcześniej nie zauważyłaś, że bycie archeologiem to niewdzięczna robota? - uśmiechnęłam się słodko.
- A idźcie, żmije nakrapiane. Już nawet wam się pochwalić nie mogę.
- Nie, no możesz, tylko wiesz, Miya ma jakąś lustrofobię, a ja jestem czepialska - Brangien pogłaskała ją po głowie.
- Nie mam lustrofobii - mruknęłam przez zęby. - Mam tylko manię prześladowczą.
- Na jedno wychodzi...
- Dobra, czyli ja robię koreczki, a ty ciasto marchewkowe - rozmyślała na głos Pai Pai - A łabędź będzie?
- Też miałoby nie być! - prychnęła Brangien. - Przecież to już tradycja! I legenda!
- Chwila, dlaczego wy decydujecie o moim sylwestrze? - zdołałam się wtrącić.
- Bo ty się nie odzywasz - odpowiedziały jak na komendę.
- Ale ja nie planuję żadnego balu z tłumem gości...
- My też nie. Skoro głównych amatorek imprez nie będzie, masz pełne prawo urządzić coś kameralnego.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, bo właśnie coś kameralnego mi się
marzyło, zwłaszcza, że zeszłoroczny bal bardzo mnie zmęczył... Coś bez
tłumów, bez dobierania w pary i bez wymyślnych kreacji - chyba, że ktoś
zechce. A przez "główne amatorki imprez" Brangien rozumiała Lilly i
Shee'Nę, a także San-Q i Xellę-Medinę, które zamierzały powitać nowy rok
z rodzinami.
- No tak - podsumowała Pai Pai. - Skoro już się ich matka obudziła, to pewnie nigdy więcej sie z domu nie ruszą...
- Wyślemy im życzenia o dwudziestej drugiej - obiecałam.
Doprawdy, przy nich czuję się zaskakująco normalna. A bez Xemedi-san w roli organizatorki imprezy tym bardziej.
Sylwester będzie bezksiężycowy. Ale to tylko taka oderwana myśl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz