- Co to takiego? - zainteresowała się Xella-Medina, podnosząc z kanapy kartkę pełną kolorów.
- Ten-chan to narysował - uśmiechnęłam się. - Twierdzi, że to noc tańca na zamarzniętym morzu.
- Ciekawe ujęcie tematu - zachichotała. Nie mogłam się z nią nie
zgodzić - to, czego świadkami byliśmy trzy dni temu, miało właściwie
tylko dwa kolory, biel i czerń. Tymczasem na rysunku było mnóstwo barw,
chaotycznie porozrzucanych. Można by powiedzieć, że to zwyczajny
dziecięcy bazgrołek bez głębszej myśli, ale umysł Tenariego wciąż jest
dla mnie niepojęty, w każdym razie jeśli chodzi o wyobraźnię.
- Ten Sorano tam był - odezwałam się, chcąc sprawdzić jak zareaguje.
Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności, bo zwykle było odwrotnie -
wiedziała o mnie rzeczy, które myślałam, że udaje mi się ukryć. Za to ja
wiedziałam, że jasnowłosy Filar Ładu z nadzieją w herbie jest w niej
irracjonalnie zakochany i że jej się to nie podoba.
- Właśnie widzę - pokiwała głową spokojnie, nadal przyglądając się
rysunkowi. - Sama chciałam się wybrać, ale zawsze jest rozżalony, kiedy
robię mu konkurencję... A chętnie bym sobie potańczyła.
- Mówisz tak co roku - wzruszyłam ramionami. - Co ci szkodzi dorwać faceta, który umie tańczyć i wśliznąć się na jakiś bal?
- Nie ma takiego, który by się zgodził.
- A od kiedy pytasz o zgodę? - prychnęłam. - Zresztą niewiele trzeba
żebyś kogoś oczarowała. Ostatnio sprawiasz wrażenie, jakbyś chciała się
komuś podobać.
Ku mojemu zdziwieniu Poszukiwaczka Tajemnic osunęła się na kanapę, upuszczając rysunek i zaniosła się śmiechem.
- Wiesz, że mówisz całkiem jak mój brat? - wykrztusiła w końcu.
- Stwierdzam fakt - mruknęłam. - Kryje się za tym jakaś poważniejsza intryga?
- A nie przyszło ci do głowy - uśmiechnęła się szeroko - że mogę mieć jakiś kryzys osobowości?
- Ty, akurat - puknęłam się w czoło.
- No ja, ja - podniosła się z kanapy i puściła do mnie oko. - A co,
wszyscy dokoła mogą przeżywać kryzys osobowości i tylko ja mam być
dyskryminowana?
Jeszcze raz zerknęła na rysunek Tenariego i zaczęła otwierać portal.
- Sat wczoraj napisała - przypomniałam sobie. - Jednak u niej nie byłaś?
Zanim zniknęła, odwróciła się do mnie i złożyła głęboki, przepraszający ukłon.
Nawet herbaty sobie nie zażyczyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz