Na swojej toaletce znalazłam
liścik od Vanny, głoszący, że będzie na mnie czekać w Melgrade albo w
Melrin, zależnie od nastroju. Leżał ów liścik na wierzchu sterty innych
kartek, głównie świątecznych i noworocznych. Poza tym nic się nie
zmieniło ani w moim domu, ani w Blue Haven.
Bez większych problemów przywołałam Chmurkę i poleciłam jej, by zrobiła
mi z pięć herbat na zapas, a sama usadowiłam się wygodnie na kanapie.
Spędziłam tam dalsze pół dnia, słuchając muzyki na cały regulator. Jaka
to radykalna odmiana - pogrążać się w przyjemnej samotności we własnym
domu. Jeszcze dzień, a pewnie znów poczułabym się zdolna do pisania
czegoś poza pamiętnikiem, ale niestety czas płynie za szybko. To tylko
na Krawędzi mogłam udawać, że wcale tak nie jest.
Dziś długi sen pod baldachimem. Jutro ruszam ciągnąć pozostawione wątki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz