Ketris pojawił się z samego
rana, by zawiadomić, że Aeiran i Vaneshka właśnie wrócili i teraz
odpoczywają w jego domu na przedmieściach. Nie zdążył nawet dać swojej
dziewczynie buziaka na przywitanie, tylko od razu popędził po mnie, jak
na porządnego herolda przystało. I wydawał się pełen ulgi, że także nie
wybrał się do Refrenu.
Miło było zmienić scenerię - dom Ketrisa jest niewielki i przytulny, a
każdy pokój ma ściany w innym - ale zawsze żywym - kolorze. Vaneshka
czekała na nas w progu, uśmiechając się promiennie i pozwalając by wiatr
bawił się jej lokami. Nie zdążyła jeszcze zmienić wyjściowego stroju na
bardziej codzienny, co jednak w jej przypadku nie robiło wielkiej
różnicy. W powłóczystej czarnej sukni, przyozdobionej gdzieniegdzie
zielonymi kamykami, i w nieodzownych koronkowych rękawiczkach wyglądała
doprawdy na wcielenie anielskości.
- Światy się cieszą z twojego powrotu - powitała mnie z emfazą i
ucieszyłam się, że - na początku długiej kolejki dawno niewidzianych
przyjaciół - pozostała stuprocentową sobą. I że znów mogę słyszeć jej
piękny głos; nie zdarł się podczas rozmów pokojowych w Refrenie, a więc
pobyt tam musiał zakończyć się pomyślnie. Tak sobie wywnioskowałam,
kierując się iście kobiecą i opowieściową logiką. Pieśniarka
zaprowadziła nas do salonu w kolorze jasnego fioletu, zanim poszła się
wreszcie przebrać.
Aeiran siedział przy niskiej ławie i delektował się kawą w kubku z
żabką. Na widok Ketrisa skrzywił się, a mnie w ogóle nie zauważył.
Skorzystałam więc i spróbowałam pogłaskać lotofenka, który zwinął się w
kłębek na poduszce. I doigrałam się - zostałam bezczelnie udziabana w
palec. Nie dziwota, Strel miała pełne prawo mnie nie lubić, jeśli w
ogóle poznała. Wydawała się nieźle rozgoszczona w tym domu - z tego, co
słyszałam, wskoczyła Vaneshce do torby podczas jej wizyty na Rozdrożu, a
wyskoczyła dopiero tutaj.
- I co? - rzucił tymczasem bard już od progu.
- Bezczynni przejęli stery.
- Tak? To znaczy, że stanęli jednak po czyjejś stronie? Ale chyba nie
wyjdą poza Pieśń?
- Są zdania, że skoro nie umiemy się grzecznie bawić
we własnych światach, nie ma sensu nas wypuszczać w inne - im bardziej
Ketris był podekscytowany, tym bardziej grymas na twarzy Aeirana się
pogłębiał. - Audrås jest teraz w ogrodzie Ei'Ragny i osobiście mi
podziękował, że przerzuciłem go tam z piekła. Obie malarki pewnie liżą
gdzieś teraz rany, bo ich nie było, a Aysel i Agní nie mają nic do gadania.
- Aleś się nagadał - stwierdził bard z podziwem. - No, a największa bomba? Devna?
Tym razem już nie było słownej odpowiedzi. Był tylko wredny, naprawdę
wredny uśmiech, który dawał wiele do zrozumienia, a to musiało
wystarczyć. Ketrisa aż zmroziło, za to Vaneshka, która właśnie weszła do
pokoju, skinęła głową z zadowoleniem. Jeśli Devna została w jakiś sposób
ukarana, czyżby pieśniarka miała w tym swój udział?
- Przepraszam, że przerywam tę miłą scenkę - zdecydowałam się w końcu odezwać. - Ale mam pytanko. Czy teraz będziemy mieć spokój?
- Tak - odpowiedział zdecydowanie Ketris, kiedy Vaneshka posmutniała i rzekła: - Nie.
Spojrzeli na siebie ze zdziwieniem, wreszcie przemówiła zielonooka:
- Ot, czeluści piekielnych nie ma kto pilnować. Ei'Ragna nie ma jeszcze zamiaru wypuścić swoich gości.
- Ale czy to naprawdę nasza sprawa? - nie zrozumiał bard, na co pieśniarka rzuciła mu spojrzenie spode łba.
- Obawiam się, że przede wszystkim moja - parsknęła i wyszła zamaszystym krokiem, kierując się w stronę kuchni.
Nieco później dowiedzieliśmy się, że zadanie strzeżenia piekła zostanie
powierzone jedynym czterem aniołom w Refrenie, a Vaneshka, jako istota
łącząca w sobie Ład i Chaos, stanie na ich czele. Trudno mi zazwyczaj
pamiętać, czym ona właściwie jest i myślę, że sama też ma z tym
problemy. Najpierw jednak musiałam pójść do stajni i zobaczyć się z
Nindë. Ta może i nie gryzła, ale nasłuchać się miałam za wszystkie
czasy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz