Czuję się koszmarnie...
Kręci mi się w głowie i wykonuję gwałtowne, nieskoordynowane ruchy... I
to podobno dlatego, że zmieniłam z powrotem czas na płynący względnie
normalnie. Dziwne to trochę, bo skoro u Carnetii czas ciągnął się o
wiele wolniej, ci, którzy do niej trafiali, powinni teoretycznie
reagować tak jak ja teraz, a nie nieruchomieć w charakterze posągów.
Tymczasem stało się dokładnie odwrotnie... Cóż, to chyba w sam raz dla
mnie i dla mojej przekory, zresztą od czasu jest Aeiran, niech on się
nad tym głowi. Choć właściwie nie ma się już nad czym głowić, skoro
tamten wymiar już nie istnieje.
Jesteśmy z powrotem w świecie z kolorowym niebem. Zaraz po przybyciu
tutaj spotkałam Egila, który został tak na wszelki wypadek. Wszyscy
żyjemy... Vaneshka na zmianę czasu reaguje dość podobnie jak ja i śmieje
się z tego, zaś po Aeiranie znów wszystko spłynęło jak woda po kaczce.
Gorzej z Carnetią, którą pieśniarka odłączyła od siebie po wylądowaniu w
bezpiecznym miejscu - oberwała od Aeirana na tyle mocno, że nadal jest
nieprzytomna; nie wiadomo co z nią będzie dalej ani co z nią teraz
zrobić... Od sprawcy jej stanu nie ma co oczekiwać, że ten stan poprawi -
wygląda na to, że Carnetia nieźle mu podpadła. Za to Vaneshka, o dziwo,
zajmuje się nią z prawdziwie siostrzaną troską...
W każdym razie poszukiwania ostatniego z Kryształów uznaję za zakończone
- wytęskniony spoków jest więcej wart, a nawet jeśli Carnetia
zdradziłaby komuś jak ów Kryształ odnaleźć, postanawiam, że nie obejdzie mnie to! Trzeci raz tak postanawiam, a w końcu do trzech razy sztuka...
Niedługo do tego wymiaru ma wrócić Yukito i zabierzemy się z nim do
domu, kiedy tylko niebo przybierze odpowiednią barwę. Na razie zaś,
ponieważ niespecjalnie mogę pisać, dyktuję wszystko Egilowi. Prawdę
mówiąc, miałam nadzieję, że zaprzęgnięcie go do roboty będzie dobrą
zemstą za gnębienie mnie o opowieści, tymczasem kronikarz zwyczajnie się
cieszy, że ma dzięki temu wgląd w mój pamiętnik i może mnie bliżej
poznać. A niech go.
I tak to potem przepiszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz