A tak się cieszyłam! Na myśl
o tych wczasach na łonie natury nawet ryzyka się przestałam bać, i
co?! I przeszkody pojawiły się jeszcze zanim opuściłam dom! Dlatego
teraz rezyduję w przyjemnie niewielkiej, ale jednak wymagającej kobiecej
ręki kwaterze Rigela Thierneya.
Zresztą jestem chyba ostatnią osobą, która powinna narzekać na brak kobiecej ręki w czyjejkolwiek kwaterze.
Oddelegowałam już cały inwentarz razem z Xemedi-san, sama zaś kończyłam
pakowanie. Gdyby nie moja tendencja do odkładania wszystkiego na
ostatnią chwilę, sprawy potoczyłyby się pewnie inaczej, ale cóż...
- Witaj! - na widok agenta END-u autentycznie się ucieszyłam (sic!). - Jak tu trafiłeś?
- Dzięki Xelli-Medinie, ale nieważne - przypłynął do mnie przekaz myślowy. - Masz u siebie jeden z Kryształów Niebios, więc lepiej zabierz go stąd, inaczej niedługo nie będziesz miała herbaciarni.
- Bo?
- Bo najwyraźniej ktoś z Omegi wie jak się tutaj dostać.
Zamarłam. Kimś takim mógłby być Lex... Czy coś stało Lexowi na
przeszkodzie we wpakowaniu mnie w kłopoty? I czy powinnam się go
obawiać? Z drugiej strony, dlaczego miałabym ufać agentowi END-u?
- Możesz mi wierzyć.
No tak, jeszcze do tego wchodzi mi w umysł?!
- Wybacz. Mógłbym cię zwyczajnie poprosić o ten Kryształ, ale nie oddałabyś go. Dlatego oferuję inne wyjście.
Zastanawiam się teraz, dlaczego faktycznie nie oddałam mu zwyczajnie
tego świecidełka, które przyprawiało mnie o niepokój. Bo zbyt zażarcie
swego czasu o nie walczyłam?
Mogłam dać głowę, że Xemedi-san właśnie się ze mnie śmieje.
- Dobra - zdecydowałam. - Tylko daj mi chwilę, żebym to draństwo znalazła.
I w rezultacie teraz popijam herbatkę z Rigelem, zastanawiając się, po co mu w domu telefon.
Muszę tu siedzieć, bo mój gospodarz się uparł, że znajdzie jakiś
ogranicznik dla mocy Kryształu, aby Omega go nie wykryła. Ostatecznie da
go do oprawienia w khalin - nie powiem, niezły pomysł, ładne to, bo podobne do srebra, a poza tym jest idealną osłoną...
Do Blue Haven nawet nie zaglądam. Nie żebym nie chciała, po prostu coś
nie pozwala mi tam wejść. A nie roztoczyłam bariery, Rigel bo mi to odradził. W
przeciwnym razie nie daliby mi spokoju aż do skutku. Moja biedna
herbaciarnia...
- A jeśli Omega trafi tutaj i też nie da mi spokoju?
- Nie śmie. Mamy ostatnio taki mały pakt o nieagresji.
- Ha! A END?
- Do mnie się nie przyczepią - brzmiała odpowiedź. - A sam wolałbym raczej zdobyć inny Kryształ...
- Do Xemedi-san pewnie też by się nie przyczepili - mruknęłam. - I
równie dobrze mogłabym teraz siedzieć u niej i pluskać się w morzu.
Dlaczego więc tak nie jest?
- To właśnie ona mi poradziła, żebym zabrał cię do siebie.
O, proszę. Już ja sobie z nią pogadam, niech sobie nie myśli!...
...Choć pewnie nie przyniesie to żadnych efektów.
- Co miałeś na myśli mówiąc o innym Krysztale?
- Chociaż są ogólnie znane jako Kryształy Niebios, mają różne właściwości - wyjaśnił grzecznie. - Ty posiadasz Kryształ Ognia, Omega Kryształ Światła. Ten jeszcze nie odnaleziony to Kryształ Wiedzy, a taki by się nam przydał.
- Macie pomysł, gdzie może się znajdować? - zapytałam, choć już dawno postanowiłam nie wtrącać się do tego więcej.
- "Za tobą na południe".
- Co takiego?
- Wskazówka, zostawiona dawno temu w pewnym niewielkim świecie - wyjawił bez żadnych oporów. - W świecie, przez który przeszli bogowie bez świątyni i anioły bez skrzydeł.
- Zamierzacie rzucić wyzwanie bogom?
- Kto wie - uśmiechnął się, a potem w milczeniu (bo jak inaczej?) dopił swoją herbatę.
- Dlaczego to robisz? - nie wytrzymałam. - Nie dość, że oferujesz mi
gościnę, to jeszcze zdradzasz tajemnice organizacji... Czy to też
poradziła ci Xella-Medina?
- Zawdzięczam jej co nieco, więc wierzę, że warto słuchać jej rad - odpowiedział telepata pogodnie. - Poza tym jesteś aktualnie jedyną osobą spoza END-u, której ufam.
Ta odpowiedź mnie zaintrygowała. Bo jakby się zastanowić, i on jest
jedynym agentem END-u, którego obdarzyłam zaufaniem. Sama nie wiem
dlaczego. Bo nie jest gadułą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz