3 VII

Nie wiem, co mnie napadło, ale się pakuję z najprawdziwszym zamiarem przyjęcia zaproszenia Xemedi-san.
Ona. Mnie. Zaprosiła.
Na wakacje. Powiedziała, że przyda mi się wypoczynek na łonie natury.
Zdecydowanie powinnam się bać, przecież taki uśmiech, jaki wykwitł na jej twarzy, gdy mi to oznajmiła, zawsze zwiastuje najgorsze, zawsze... Z drugiej strony, zaprosiła też wszystkich z Marzenia, a oni wyraźnie uważają ją za przyjaciółkę i nie odmówili. Poza tym jedziemy do jej posiadłości rodowej, a przy sprawach w jakimkolwiek stopniu związanych z rodzinką Xemedi-san raczej nie podejmuje ryzyka. Boi się lania?
No nic, Tenariego już spakowałam, więc cóż mi pozostało? Jutro wyruszamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz