18 XI

- Wiesz, wydaje mi się, że przede wszystkim powinniśmy się przyjrzeć naszyjnikowi twojej przyjaciółeczki - wymyśliłam w deszczowy ranek.
- Niby której... A, Cassie - przypomniał sobie Ellil. - Uważasz, że to jakiś trop?
- Pomyśl chwilkę - puknęłam go palcem w czoło. - Jestem pewna, że to z jej powodu przszukiwaliśmy te wszystkie kluby. Musiała przesiąknąć tymi dziwnymi wibracjami z naszyjnika i roznosić je wszędzie.
- Jak zarazki? - zdumiał się. - I w ogóle można przesiąknąć pustką i nic nie zauważyć?
- Wcale nie twierdzę, że to była pustka.
- Nie? Mówiłaś, że się na mnie czaiło... Nie chciało mi zabrać mocy?
- Może i chciało - wzruszyłam ramionami. - Nie pytałam go przecież. Ale to, co wyczułam, to nie była pustka... Już prędzej emocje. Gniew.
- A to coś nowego. I niby jak mamy się temu przyjrzeć?
- Najpierw przekonaj ją, że n i e jestem twoją narzeczoną - zaczęłam. - A potem możesz ją jakoś urobić. Nie mów, że nie potrafisz.
- Tak, i poproszę, żeby mi dała potrzymać... A piszczałaś, żebym nie dotykał!
- Nie pisz... Och, no nie wiem, wywiej jej naszyjnik z ręki albo co!
- Sama się niestety zaplątałaś - Ellil puścił do mnie oko i ułożył się wygodnie na łóżku. - To teraz sama ją sobie urabiaj
- To nie ja jestem idolką klubowej młodzieży, a wręcz przeciwnie. Nie miałabym siły przebicia.
- To trzeba było nią zostać, zamiast się chować po kątach - wytknął mi. Chyba chciał powiedzieć coś jeszcze, ale jak to zwykle bywa w takich chwilach, uratował mnie sygnał telefonu. Mój towarzysz odebrał wiadomość i skrzywił się jakby połknął cytrynę.
- Co napisała? - nie miałam wątpliwości, kto był nadawcą.
Oto, co przeczytałam po tym, jak rzucił mi telefon takim gestem, jakby to było coś jadowitego.
Wlasnie rysuje wykresy ubytku energii w swiecie, a Xai sie bardzo cieszy, ze mu anektuje komputer. Jak ktores z Was bedzie narzekac, wysle go zeby Was pilnowal. Co to, tylko ja mam ciezko pracowac?
Kątem oka zobaczyłam, że Ellil poderwał się i zaczął wkładać kurtkę.
- Też coś - mruczał do siebie. - Nie będzie mi smarkula tym nadętym karierowiczem jeździć po dumie! Czysta bezczelność i brak wiary!
- Znowu się gdzieś wybierasz beze mnie? - zapytałam spokojnie.
- Ty możesz siedzieć i odbierać telefony - rzucił, otwierając drzwi. - Ja idę urabiać Cassie.
Co ma duma do podrywania zbzikowanej nastolatki, tego już nie jestem w stanie zrozumieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz