9 VII

Czy ja kiedyś marzyłam o domu, z którego w i d a ć przemijanie pór roku?
Doprawdy, lato jest bardzo denerwującą porą. Przez ten upał, znaczy, bo bez niego byłoby całkiem miłe... Ale w tym palącym słońcu rozpływam się, paruję i się gotuję. Dobrze, że czasem zdarzał się powiew wiatru, chociaż na przykład Lilly uznała, że jest zdecydowanie za zimny i dostała gęsiej skórki. A do wody niemal siłą musiałam ją ciągnąć.
Tymczasem Tenariego musiałam siłą z wody wyciągać... O ile dobrze pamiętam, zeszłego lata wolał raczej przebywać na lądzie, czy może raczej w powietrzu. Za to dzisiaj skrzydła mu nasiąknęły morską wodą. Iskrzyły się w słońcu i skrzypiały od soli.
Natomiast dla mnie pływanie było samą rozkoszą. Gdy poczułam chłodny dotyk fal, miałam ochotę popłynąć daleko, zanurzyć się głęboko, jak najgłębiej... Tyle że tam na dnie Morza Edrillin jest Kezonia; gdybym tam dotarła, pewnie długo bym nie wypływała, spędzając czas na zgłębianiu tajemnic tej krainy, którą widziałam tylko z daleka. Zostawiłam ją sobie na nieokreślone "potem", tak jak parę innych miejsc w DeNaNi. Spotkałam kiedyś paru podmorskich na stałym lądzie i nie czuli się tu najlepiej. Bardzo tęsknili za domem. Na swój sposób podzielam ich tęsknotę...

Wysłałam do Vanny wiadomość, że ma schować swoje troski głęboko do szuflady i przyjechać żeby posłuchać o Ha'O'Hanie... Chyba, że chce zaznać luksusu bycia pocieszaną i głaskaną po główce, wtedy może tych trosk nie chować. Tak czy inaczej, dawno jej nie było... W pracy.

Pora zasiąść do biurka, przygotować kartki i rozpocząć pisanie opowieści. Mam cichą nadzieję, że nie skończy się to patrzeniem przed siebie pustym wzrokiem, z piórem w zębach, dopóki nie przypomnę sobie, że jest już po północy i chce mi się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz