22 VII

- Przekopałaś już chyba całą wyspę - westchnęłam. - Jeśli nadal się łudzisz, że gdzieś tu jest ukryty rum...
- Ja tobie nie wytykam, gdy piszczysz za herbatą - obraziła się Vanny z rękami pełnymi piachu. - Jak niby mamy przetrwać na tym pustym skrawku ziemi bez żadnych zapasów?
- Poczekamy aż przypłynie statek - wzruszyłam ramionami. - Zawsze jakiś przypływa.
- Zawsze jest też choć jedna palma kokosowa. I butelka, w której można wysłać list. A statek może przypłynąć za dziesięć lat, pomyślałaś o tym?
Tu trafiła w sedno. Ale kto powiedział, że na pewno trafiłyśmy na awanturniczą opowieść o piratach? Równie dobrze może okazać się bliższa baśni... Konwencja może być różna.
- W razie czego możemy spędzić czas jak ci trzej bracia z legendy - powiedziałam w nagłym olśnieniu. - Ci, którzy przesiedzieli wiele lat na wyspie, aż zgłębili tajemnicę sensu i w nagrodę otrzymali władzę nad ziemią, niebem i wodą. Widzisz jak nam się opłaca?
- A co oni robili na tej wyspie? - zainteresowała się Vaneshka.
- Jak to co? Medytowali - uśmiechnęłam się sadystycznie. - Bez przerwy siedzieli i medytowali. Ptaki im wiły gniazda we włosach, pająki rozpinały sieci na ich twarzach, a oni nawet nie reagowali.
- Co za kusząca perspektywa - mruknęła Vanny i powróciła do zabawy w piasku. Strel się do niej przyłączyła, co chwilę kichając i prychając.

Nasza moc nadal nie działa, w przeciwnym razie już dawno wskoczyłybyśmy w portal i wróciły w bardziej znane rejony. Tymczasem Vaneshka umila nam czas swoim śpiewem, który roznosi się po wodzie. A ja martwię się o Tenariego - bo szanse, że grzecznie pokłusował do domu, gdy nas nie znalazł przy źródełku, są raczej niewielkie, nie oszukujmy się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz