1 VII

- Żeby było jasne, nie zamierzam rozmawiać o sprawach związanych z tymi cholernymi bóstwami.
- No to dobrze - uśmiechnęłam się. - Bo ja się do tych spraw nawet nie chcę wtrącać. Cholerne bóstwa powinny być odległe i tajemnicze, gdyby spowszedniały, przestałyby być bóstwami.
- To wbrew pozorom nie byłby najgorszy pomysł.
- A poza tym są z reguły nie do wytrzymania, więc wolę nie mieć z nimi do czynienia - zakończyłam swój wywód i zabrałam się do kończenia zapisków z ostatnich, najbardziej niespokojnych dni.
- Zapamiętam - oświadczył Aeiran uroczyście i opuścił pokój, który pewnie sobie zaklepię na stałe, bo jest przytulny i ma widok na morze.
Podumałam nad swoimi słowami i po chwili wybiegłam za nim.
- Zdarzają się niechlubne wyjątki nawet od tej reguły - powiedziałam, dopadając go na schodach i przytulając się przymilnie. - A tej rozmowy i tak pewnie nie unikniemy, ale na razie chyba możemy trochę odpocząć od spraw nadprzyrodzonych...
- Chyba tak - przyznał. - Przynajmniej dopóki pieśniarka i dźwiękmistrz nie wrócą.
- Bardzo bym chciała, żeby wrócili. Rozmowa rozmową, ale przegonię ich do Arbeli i z powrotem za to, że nie dali znaku życia...
Tak, pamiętam, że podobne zamiary jeszcze niedawno miałam w stosunku do Aeirana, tyle że najwyraźniej umiem się na niego gniewać tylko kiedy go nie ma w pobliżu. Już to parę razy zaobserwowałam. Przy nim natychmiast mięknę... Inna rzecz, że on przy mnie też. Problemy tego świata - i nie tylko tego - musiały go naprawdę przytłoczyć, skoro nawet przestał się oganiać od mojego współczucia. I szuka u mnie wsparcia; może nie pomocy, ale takiej duchowej podpory... Trochę mnie to zaskakuje, bo albo czegoś nie pamiętam, albo zwykle było odwrotnie. I nawet mi się to podoba, choć nigdy się za silną nie uważałam.
Zupełnie zniknęło to poczucie oddalenia, które sobie swego czasu wymyśliłam, a dom nad morzem jeszcze nigdy nie wydawał mi się tak wytęsknioną przystanią. Co nie zmienia faktu, że chętnie bym zajrzała do swojej własnej, błękitnej. Ale to dopiero gdy Ketris i Vaneshka skończą, cokolwiek mają do skończenia. A niech ich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz