9 V

Właściwie to J okazuje większy entuzjazm i biega po górach, nie martwiąc się wcale, że skończy w jakiejś zębatej paszczy - od kiedy stwierdziła, że czuje się niedoceniona przez naszych gospodarzy, demonstracyjnie rzuca się wszystkim w oczy. Tymczasem ja wolę raczej trzymać się na uboczu... Nawet z kronikarskiego punktu widzenia obserwowanie srebrnych smoków Chaosu w ich środowisku naturalnym to nie jest miłe zajęcie. Mieszka ta zbieranina w ponurym, zabałaganionym miejscu i tylko albo poluje, a potem zjada żywcem, albo się kłóci między sobą i bije bez zasad. Tylko tak, żeby nie zabić, bo Caranilla na to nie zezwala. Mimo że nie wszyscy w gromadzie traktują ją z należnym szacunkiem, nie uchylają się od jej rozkazów. Nawet Jaleel, który chętnie rzuciłby jej wyzwanie, lecz na razie ma za małe poparcie.
Samej Caranilli jeszcze nie spotkałyśmy. Jak dowiedziałyśmy się od Calene, dwa dni temu "przeszła przez wrota i jeszcze nie wróciła", cokolwiek to ma oznaczać. To właśnie Calene podjęła się roli naszej przewodniczki i w pewnym sensie eskorty. Zauważyłam, że większość smoków traktuje ją z dystansem, nas więc siłą rzeczy także.
- Sama nie wiem czy to z powodu mojej pozycji, czy raczej opinii, jaka o mnie chodzi - zamyśliła się, kiedy zwróciłam na to uwagę. - Mówią, że jestem za bardzo zapatrzona w Caranillę i za często jej towarzyszę w ludzkim kształcie. A mnie po prostu ciekawi jej sposób bycia i punkt widzenia.
- Jaką pozycję masz na myśli? Nie zauważyłam, byście tu mieli zorganizowaną hierarchię.
- Mój ojciec był przewodnikiem... Ale przewodnika zawsze można zastąpić - Calene zmarszczyła brwi. - Chyba chodzi o rolę jaka mi przypadła w sojuszu z ludźmi, po tym jak Caranilla objęła przywództwo.
- Więc to ty byłaś narzeczoną księcia Aethelreda - zrozumiałam.
- Tak - smoczyca od razu posmutniała. - To dziwne... Patrzył na mnie jak na ludzką kobietę, a nie złościło mnie to. Ale potem nastąpiło tamto wydarzenie i... Pewnie już sama słyszałaś.
- Niewiele - przyznałam. - Nie mogłabyś mi opowiedzieć, co naprawdę miało wtedy miejsce?
W jednej chwili twarz Calene ściągnęła się w grymasie odrazy... I może lęku.
- Nie - odmówiła zduszonym głosem. - Może Caranilla ci opowie, kiedy wróci. Ja nie chcę nawet o tym myśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz