16 V

- Jak na pierwszy raz, byłyście tam dość krótko - powiedziała nam Caranilla, kiedy się ocknęłyśmy. - Kiedy mój umysł odbył pierwszą wędrówkę za wrota, pozostałam tam dziesięć dni. Ostatnio było już łatwiej...
- Dlaczego tak długo? - marudziła J słabym głosem, wiercąc się na swoim posłaniu. - Tam nie minęła nawet godzina!
- W świecie snów i myśli czas płynie inaczej - pokręciłam głową. - Sama dobrze wiem jak łatwo stracić poczucie czasu, odpływając na morze wyobraźni. A potem okazuje się, że minęły już dwie godziny...
- Dwie godziny to nie pięć dni - dziewczynka nie dała się udobruchać. - Do tego w dalszym ciągu kręci mi się w głowie. A przecież nie przeżyłam tam niczego, co mogłoby mnie przyprawić o słabość!
- Właściwie ja też obawiałam się, że będzie gorzej - przyznałam. - Zwłaszcza po tym, co pewne dwie panie wspominały...
- Może po prostu jesteście dobre z natury? - zasugerowała Caranilla. - Nie to, co ten Aethelred.
Na te słowa J zwinęła się ze śmiechu i długo nie mogła się uspokoić. Zaraziła mnie tą wesołością, przez co jeszcze bardziej zakręciło się nam w głowach.
- I z czego tu się śmiać? - fuknęła przewodniczka. - Zanim dostały się w moje posiadanie, Wrota służyły jako kara dla największych nikczemników. Chociaż nigdy wcześniej nic nie wydostało się przez nie na zewnątrz.
- O, właśnie - podchwyciłam. - Mogłabyś wreszcie opowiedzieć coś więcej.
- Tego nie da się opisać - pokręciła głową. - Książę słuchał szeptów, które do niego napływały, i śmiał się, dopóki nie zachrypł. Ten czarodziej, który mu towarzyszył, oszalał ze strachu i odebrał sobie życie, a Calene tylko stała i dygotała, niezdolna odwrócić wzrok. Tylko ja znalazłam w sobie dość siły by zamknąć Wrota i kazać księciu by szedł precz.
- W takim razie cieszę się, że nie przywiozłam tu chłopaków - stwierdziłam. - Cokolwiek byś nie powiedziała, nie wyszłoby z tego nic dobrego.
- A co ty sama widziałaś? - zainteresowała się J. - Podczas twoich seansów?
- Głównie przeszłość... I może jakieś okruchy przyszłości - skrzywiła się Caranilla. - Nic, czego można by mi zazdrościć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz